wtorek, 30 października 2012

Neurochirurgia dyni

Dynia. Taki większy pomidor. I twardszy. No, w zasadzie dużo większy. Jak arbuz, tylko bardziej suchy w środku. Generalnie pomarańczowy kolorystycznie zarówno na powierzchni jak i w głąb. Po łacinie Cucurbita pepo L. Służy do jedzenia i do zabawy, a z zabaw z dynią, oprócz zrzucania jej z np. dużej wysokości najbardziej znane jest Halloween. Halloween przywędrowało do nas z ojczyzny Coca Coli i Jerrego Springera, ale nie wymyślił go ani Bill Gates ani Steve Jobs ani nawet Bruce Willis. Wymyślili go kilka tysięcy lat temu druidzi celtyccy, czyli kapłani/szamani ludu zamieszkującego tereny Francji a potem, kiedy ich Rzymianie pogonili, także Wysp Brytyjskich. Najbardziej znany to oczywiście Panoramix, kolega Asterixa i Obeliksa.

Test miny

Jednym za świąt, jakie Celtowie obchodzili było święto Samhain, przypadające na 31 października. Tego dnia odchylała się wielka tarcza Skathach i nasz świat łączył się ze światem zamieszkiwanym przez duchy przodków, przyszłych pokoleń oraz wszelkie demony, upiory i prawdopodobnie Freddiego Krugera. Całe to towarzystwo po przejściu przez barierę szlajało się po wzgórzach i wrzosowiskach Irlandii np, utrudniając życie porządnym obywatelom. A że siła perswazji na nich nie działała lud wybrał taktykę "na przeczekanie" - czyli żeby nie przeszkadzać i nie rzucać się w oczy. Jednym z elementów dekoracyjnosymbolicznych Samhain była rzepa, w której rzezano otwory na wzór ludzkiej fizis (znaczy oczy, paszczę i - jak kto się jeszcze przy rzepie nie zaciął - dziurki nosowe.) Potem w takim wypatroszonym warzywie stawiano świeczkę i całość robiła za lampkę a w wymiarze symbolicznym za błędny ognik, oznaczający duszę zabłąkaną z drugiej strony z racji braku znajomości nawigacji. Nawet się to nazywa: Jack-o'-Lantern. "Jack" dlatego, że wedle legendy z takąż lampką błąkać się miał pewien farmer, którego ani w niebie ani w piekle nie chcieli. Istnieją dwie wersje legendy: na Scrudge'a i pijacka, ale w obu bohater łazi z lampką z rzepy.
Rzepa jest niemożebnie twarda, więc potem zamieniono ją na dynię.
Samo święto jako Halloween powędrowało tak z 200 lat temu wraz z emigrantami z Irlandii do USA a stamtąd powędrowało sobie na cały świat, gdzie rosną dynie. No i do nas też.
Właśnie w ostatnia sobotę w Muzeum grupka dzieciaków miała okazje wykonać własną, niepowtarzalną dynię, mogącą robić w domu za bibelot. Procedura jest następująca:

  • otwieramy czaszkę od góry (wykrawając czubek)
  • dokonujemy neurochirurgicznej ingerencji palcyma lub czym kto może, celem pozbycia się zawartości dyni
  • rysujemy na dyni szkic tego, co tam chcemy wyrzezać
  • rzezamy 
  • wkładamy lampkę-świeczkę do komory po "mózgu" dyni
  • cieszymy się

Ponieważ liczba chętnych przekroczyła nasze najśmielsze, chcemy podziękować wszystkim rodzicom, którzy przy preparowaniu dyń nam bardzo pomogli. A na zdjęciach widzicie całe to pandemonium.

PS: dynię można też zjeść, ale kto by tam marnował taki kawał warzywa.

piątek, 26 października 2012

Byłam - zdobyłam:) czyli edukacja w Barcelonie

Jak donieśli moi kochani współpracownicy, ostatni tydzień spędziłam na szkoleniu w Barcelonie - mieście Gaudiego i ....1000 muzeów, podglądając pomysły edukacyjne naszych kolegów z wielkiego miasta. Zwiedziłam wszystkie placówki muzealne: od narodowych po prywatne; poznałam 2 podejścia do edukacji królujące w hiszpańskich instytucjach kultury, a przede wszystkim wykonałam 1000 zdjęć detali mozaiki Gaudiego,  manuskryptów średniowiecznych i kącików edukacyjnych dla dzieci.
Pomysłów, spostrzeżeń mnóstwo - postaram się to wszystko pomału uporządkować.
Na początku trzeba od razu zaznaczyć, ze edukacja w Hiszpanii, jeśli chodzi o szkolnictwo, jest na niższym poziomie niż w Polsce. Zwykło się przyjmować, że poziom wiedzy przekazywanej na studiach (zresztą dość kosztownych patrząc na opłaty) odpowiada naszej maturze a doktorat studiom magisterskim. Natomiast zdecydowanie większą wagę poświęca się, już od najmłodszych lat, edukacji kulturowej, społecznej i praktycznej. Każda szkoła organizuje dla swoich uczniów tygodnie kulturowe, które przeznaczone są na lekcje w muzeach, zdobywanie wiedzy poza szkołą. Nauczyciele posiadają dodatkowe godziny, w ramach których aktywnie zachęcają dzieci i młodzież do uczestnictwa w  kulturze. Ciekawym przykładem jest chociażby przedmiot Lektura, kiedy wszyscy czytają książki wybrane przez siebie i dyskutują na ich temat z rówieśnikami. Większe jest również zaangażowanie rodzin. Rodzice z dziećmi sami wyszukują terminy zajęć muzealnych nielimitowanych wiekowo, podczas których wraz ze swoimi małymi skarbami zdobywają wiedzę. Na takie zajęcia natknęłam się w Muzeum Archeologicznym: składały się one ze wspólnego zwiedzania wybranych części wystawy i zajęć w auli dydaktycznej (niezbędna okazała się tablica, rzutnik z dodatkowym materiałem i karty pracy).
 Dla tych, którzy chcą zwiedzać  z dzieckiem wystawy indywidualnie przewidziano ścieżki dydaktyczne: można pobrać z informacji kolorowe karty pracy. Krzyżówki gry oparte na tradycyjnym odkrywaniu tajemnic muzeum i rozszyfrowywaniu ukrytego przesłania wzbudzają duże uznanie i zachęcają do wspólnej aktywności. W nagrodę mali odkrywcy dostają przypinki "Łamaczy ENIGMY". Pod tym względem najlepsze okazało się Muzeum Narodowe Sztuki Katalońskiej (MNAC). Tam spotkałam osobne pokoiki z filmami edukacyjnymi, książeczki edukacyjne uczące o sztuce (kąciki dziecięce znajdują się również na samych wystawach, rodzic może spokojnie zwiedzać wystawę, podczas kiedy dziecko  wykonuje ciekawe zadania). Genialne! Dajcie nam chwilę czasu (sponsorzy również mile widziani, wszystkich zainteresowanych zapraszamy na kawę/herbatkę, wejście do Działu Edukacji od ulicy Piłsudskiego, gwarantujemy dobre spożytkowanie nadmiaru gotówki na pomoce dydaktyczne dla dzieci, które będą służyły całemu pokoleniu:)) a niebawem i u nas otrzymacie w kasie karty pracy dla swoich pociech.



Generalnie istnieją w muzeach barcelońskich dwie metody wprowadzania zadań edukacyjnych w przestrzeń wystawienniczą. Pierwsza z nich obecna jest w m.in. w Muzeum Archeologicznym w Barcelonie lub w jednym z moich ulubionych muzeów - Historii Katalonii. Polega na wpisaniu w strukturę samej wystawy zabawek edukacyjnych, interaktywnych, działających na naszą wyobraźnię. Możemy np. przymierzyć replikę zbroi, usiąść na drewnianym koniu (skala 1:1), uruchomić młyn wodny, utrzeć ziarna metodą prehistoryczną czy "zmumifikować" misia. Historia od czasów najdawniejszych do współczesności dociera do nas przez wszystkie zmysły: gra kolorów, dźwięków, muzyka, zapachy, dotyk repliki... Wchodzimy w dawny świat, siadamy w ławkach szkolnych naszych pradziadków i odczuwamy historię totalnie. Podobnych wystaw mamy kilka w Polsce (aczkolwiek u nas w większym stopniu korzystamy z multimediów i liczymy na efekty specjalne). Myślę chociażby o ulubionym muzeum mojej rodziny - podziemiach krakowskich w Sukiennicach. Gorąco polecam wystawę, choć muzealnicy niechętnie się do niej odnoszą - niesłusznie. Potrafię zrozumieć, że budowa wystawy wzbudzała kontrowersje związane z nieuniknionym uszkodzeniem warstw ziemi z materiałem z XVIII i XIX wieku, ale sama ekspozycja angażuje dzieci i dorosłych, przekazuje wiedzę w sposób zabawny, wprowadza w świat średniowiecza i nie rezygnuje przy tym z inteligentnego pokazania eksponatu! Pomysł z teatrzykiem (siedząc na drewnianych balach możemy zobaczyć przedstawienie legendy o Smoku Wawelskim  opowiadane przez  białego kruka, postacie wykonane są z drewna, tak jak ratuszowe koziołki walczące ze sobą w Poznaniu) jest niesamowity: mój osobisty mąż, który bynajmniej muzealnikiem nie jest i wszelką nudę muzealną tępi, bawił się świetnie wraz z naszą latoroślą.
Ale wracając do samej Barcelony.... drugi sposób to stworzenie ciekawych zabaw i gier, które pozwolą nam samodzielnie zdobywać wiedzę podczas zwiedzania. Oferta muzeów barcelońskich sięga jeszcze dalej - miasto finansuje kompletowanie skrzynek naukowych zawierających duplikaty eksponatów i gotowe scenariusze lekcji. Mogą z nich korzystać nauczyciele w swoich macierzystych szkołach. U nas potencjału intelektualnego i pomysłów nie brakuje, ale materiały kosztują.. a z finansowaniem krucho. Liczymy jednak na tych, którzy oswajają się z władza w naszym mieście i pomyślą o bytomskiej edukacji:) Jesteśmy otwarci na propozycje:)

A o barcelońskich mozaikach i manuskryptach?.... Pozwólcie mi chwilę ochłonąć. W każdym razie pokażę jeszcze dużo inspiracji przed najbliższymi zajęciami z mozaiki. A jutro w naszej świetlicy "Dyniowe strachy" z naszym Markiem Rysiem:) Zapraszamy. Jak będzie źle, dajcie znać - wyślemy go za karę na szkolenie do ulubionej Bydgoszczy;) Ostatnio wspominał, że chętnie by pozwiedzał....

wtorek, 16 października 2012

Dom muzyki

Ponieważ uznano, że winniśmy się edukować zafundowano nam wyjazdy edukacyjne, celem poznania metod i dorobku. Kierownictwo udało się w tym celu do Barcelony, a pozostałej części brygady przypadła Bydgoszcz i Wałbrzych. A zatem nie dość, że powojażujemy to jeszcze mogliśmy się dorwać do bloga, który ostatnio nasza OŻW* kierownik okupowała. A jest o czym pisać.
Muzyka łagodzi podobno obyczaje, czyli że jak ktoś nerwowy to powinien sobie zapuścić jakiś kawałek. To nie zawsze działa niezawodnie, bo na ten przykład taki Behemoth to uspokaja tylko trochę ale już Mozart bardzo. Żeby jednak dziecko/przyszły dorosły mogło wybrać i to i to trzeba od nowości mu różna muzykę serwować. I u nas możecie.
Nasza zaprzyjaźniona, czteroosobowa orkiestra (czyli kwartet, ale serio - poziom decybeli na najwyższym, światowym) Akademos po raz kolejny zaprasza do Domu muzyki. A co w tym domu, to macie szanowni czytelnicy poniżej.

"Dom muzyki" - bezpłatne koncerty dla dzieci organizowane w ramach projektu dofinansowanego przez Gminę Bytom.
Projekt jest kontynuacją cyklu koncertów dla dzieci, realizowanego według autorskich scenariuszy, wykorzystujących  połączenie muzyki kameralnej, poezji dla dzieci, oraz warsztatów twórczych. Istotnymi elementami projektu są: bogata zawartość merytoryczna scenariuszy, bardzo dobre wykonawstwo koncertów, odpowiedni dobór utworów i oprawa sceniczna.Powyższy cykl stanowi atrakcyjna formę edukacji kulturalnej w dziedzinie muzyki. Miejsce realizacji koncertów to Muzeum Górnośląskie w Bytomiu - sala im.Gorczyckiego oraz świetlica muzealna.
Tematyka tegorocznych koncertów to:

  • "Dom muzyki" - o znaczeniu i wartości muzyki, rodzajach muzyki i gatunkach muzycznych, muzyce kameralnej, korzyściach ze słuchania i uprawiania muzyki.
  • "Słynne rodziny muzyczne" - o rodzie Bachów, liczącym sobie 50 muzyków, rodzinach Mozarta, Schuberta i innych słynnych kompozytorów oraz domowym muzykowaniu.
  • "Muzyka z różnych zakątków świata"- o bogactwie i różnorodności muzyki na całym świecie i ogromnym, zróżnicowanym instrumentarium.

Od września do listopada odbędzie się dziewięć koncertów w wykonaniu muzyków oddanych pracy z dziećmi i idei propagowania muzyki wśród najmłodszych tj.: Aleksandra Gajecka-Antosiewicz i Hanna Balcerzak (fortepian, klawesyn), Lorien Trio:Alicja Lizer-Molitorys (flet), Aleksandra Batog (altówka), Agnieszka Kaczmarek-Bialic (harfa) oraz Irena Kalinowska-Grohs (skrzypce) i Barbara Pakura (fortepian).

Terminy koncertów:
  • 18 września- wtorek -  9.30 (dla przedszkoli) i 10.30 - (dla szkół podstawowych) 
  • 22 września 11.30 (sobota),
    19 października - piątek -  9.30 (dla przedszkoli) i 10.30- (dla szkół podstawowych) 
  • 20 października, sobota o 11.30
    16 listopada - piątek -  9.30 (dla przedszkoli) i 10.30- (dla szkół podstawowych) 
  • 17 listopada. - sobota o godz.11.30

Informacje - Aleksandra Batog, biuro@akademos.art.pl , tel.607 733 338
Zgłoszenia: Dział Edukacji Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, tel. 32 281 82 94 w.127.

Liczba miejsc ograniczona.



* - Oby Żyła Wiecznie

piątek, 12 października 2012

Będziemy się wykładać…

W życiu już tak bywa czasami, że jeżeli jakiś temat rzuci nam się na mózg i zbyt długo go uciska, to w efekcie pojawia się w nieodparta potrzeba wysłowienia tego „mózgouciskacza”. W momentach ucisku (i prawdopodobnie związanego z nim braku dopływu krwi do mózgu), człowiekowi przychodzą do głowy różne dziwne pomysły typu: podzielę się zagadnieniem z narodem, być może naród zrozumie i również będzie zainteresowany tematem. Potem już wszystko dzieje się bardzo szybko, człowiek ląduje na środku ulicy i z wysokości zmontowanej naprędce mównicy wyrzuca z siebie to, co go boli. Takie samozwańcze wystąpienia publiczne najczęściej (niewiedzieć czemu) mają miejsce w USA, a głównym poruszanym podczas nich zagadnieniem jest  koniec świata i kwestia, że trzeba się do tego końca niezwłocznie przygotować.

Cóż… tu nie USA tylko Polska, a w dodatku Śląsk, więc koniec świata nie jest problemem, który dotyka nas tak często jak Stany Zjednoczone. Dlatego też nasze tematy są bardziej prozaiczne i dotyczą na przykład śląskiej tożsamości lub przedsiębiorców, których pasją było kolekcjonowanie sztuki. Mamy też ten komfort, że nie musimy konstruować mównicy, ani ubierać się w tekturowe poncho z napisem „the end is near”. My  pracujemy w Muzeum Górnośląskim, w którym każdy, kogo coś ciśnie i uwiera, ma możliwość wypowiedzenia się na ten temat w ludzkich i godnych warunkach naszej muzealnej świetlicy.
Korzystając z tej możliwości będziemy się wykładać przynajmniej dwa razy w miesiącu i cały zainteresowany naród na to nasze wykładanie zapraszamy. Zaczniemy od łosprowiania o śląskiej pamięci, z którą wcale nie jest się łatwo uporać, rzekłabym nawet, że jest to zadanie karkołomne i z wszech miar niebezpieczne. Muszę jednak podjąć próbę wypowiedzi, ponieważ zagadnienie to napadło na mnie, przydusiło do ściany i wymogło obietnicę, że nie pozwolę Ślązakom na niezastanawianie się nad własną śląskością. Dlatego też zapraszam 17 października o godzinie 16.30 na wykład: „Zacząć łosprowiać… Kaj i jak? – słów kilka o pamięci kształtującej „ja”. „Kaj” to już wiem, bo będziemy się wykładać w świetlicy muzealnej, ale z „jak” ciągle mam problem, ponieważ śląska pamięć i tożsamość to kwestie delikatne i ulotne, czasem rozumiane jedynie intuicyjnie przez tych, którzy czują Śląsk. Bardzo chcielibyśmy, my – wykładający, żeby naród, który przybędzie na wykład podzielił się z nami swoją pamięcią, być może razem, uda nam się odpowiedzieć na pytanie: „jak?”.

24 października  natomiast, wykładać będzie się nasza wspaniała koleżanka z Działu Sztuki – Agnieszka Bartków, znana już narodowi, na przykład z zeszłorocznych wykładów. W tym roku wykłady o sztuce związane są z życiem artystycznym w Polsce i poza jej granicami, a dokładniej z historiami ludzi, którym brzydko zazdrościmy, ponieważ z powodzeniem kolekcjonowali dzieła sztuki (nie to co my, którzy co miesiąc odkładamy 1/3 pensji, żeby na 98 urodziny kupić sobie wreszcie tego Dalego:)) i stworzyli kolekcje, o których warto posłuchać.  W październiku opowieść dotyczyć będzie Alberta C. Barnesa, który doszedł do fortuny wprowadzając na rynek lek o nazwie Argyrol, a fortunę tą zużytkował w najlepszy z możliwych sposobów, czyli na zakup dzieł artystów tworzących na przełomie XIX i XX wieku. My także zastanawiamy się, czy zamiast pisać na blogu, nie powinniśmy zainwestować w jakieś laboratorium chemiczne, wymyślić lek na czkawkę i do końca życia pławić się w sztuce. Ech… póki co wybieramy się na wykład, żeby posłuchać, jak należy się do tego wszystkiego zabrać i Was również do tego zachęcamy!

czwartek, 11 października 2012

Październik i Ty!

Ponieważ zainteresowanie naszym blogiem przerosło nasze najśmielsze i lada chwila będzie nas chciał wykupić jakiś  Googel albo inny Fejsbuk, żeby samemu tu publikować, spodziewamy się, że zaniedługo będziemy STRASZNIE bogaci. Zanim to jednak nastąpi i będziemy się prażyli na plaży na Barakudach ze szklanką soku pomarańczowego z lodem w jednej dłoni i kebabem z rekina w drugiej, trzeba trochę popracować i podbić swoja wartość rynkową ciekawą ofertą. Oto, co przygotowaliśmy dla Was na październikowe soboty. Na razie wykaz a wkrótce więcej informacji.
 
Sobotnie spotkania z wiedzą  - sobota, (jeżeli nie podano inaczej) godz. 11.30, zapisy

  • 13 październik, Andrzej Pająk Płazy i gady - pokaz, wstęp wolny (więcej informacji - post niżej)
  • 19 październik, Ola Batog Koncert dla dzieci - Słynne rodziny muzyczne. Wstęp wolny - dofinansowane przez Gminę Bytom, godz, 9.30 i 10.30.
  • 20 październik, Ola Batog Koncert dla dzieci - Słynne rodziny muzyczne. Wstęp wolny - dofinansowane przez Gminę Bytom.
  • 27 październik, Marek Ryś Dyniowe strachy- czyli halloween po polsku, wstęp 6 zł

Zapisujemy jak zwykle pod tel.: 32 281 82 94 w.127.

wtorek, 9 października 2012

Opowieści o zwierzętach

Kim jest Andrzej Pająk? To jeden z najbardziej niesamowitych i oryginalnych ludzi, jakich znam. Oryginalny - oczywiście w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jego pasja i miłość do zwierząt hipnotyzuje dzieci i dorosłych. Mieszka w domu z żoną i setkami zwierząt - czworonożnymi ( i nie tylko..) przyjaciółmi. Organizuje pokazy z udziałem żywych zwierząt i potrafi o nich opowiadać w niezwykle ciekawy sposób. Od lat współpracownik Działu Przyrody Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu jako specjalista, od 2 lat jest przyjacielem naszego  działu - zapraszamy go na pokazy edukacyjne z udziałem jego podopiecznych.

Jak wyglądają spotkania? Może dla kogoś związanego z edukacją dzieci opowieści o gadach z udziałem żywych pupili Pana Andrzeja brzmi groźnie i dość ryzykownie. Przyznam się, że w pierwszej chwili sama miałam pewne obiekcje, pomimo przedstawianych mi referencji ze strony Kuratorium Oświaty. Co do wartości edukacyjnych mów Pana Andrzeja nie było zastrzeżeń: jest to jeden z najlepszych mówców, jakich znam, potrafi zainteresować podczas wykładów zarówno dzieci jak i dorosłych - wszyscy wychodzą oczarowani i zachwyceni. Ale te żywe gady do głaskania... sama nie miałam ochoty na żaden kontakt z tymi pupilami. Na pierwszym spotkaniu stałam z daleka z aparatem i obserwowałam sytuację bardzo kontrolnym okiem. Po kolei Pan Andrzej burzył wszystkie stereotypy związane z tymi zwierzętami. Moja gadofobia pomału mijała z każdą minutą wykładu. Agamy stawały się bardziej "ludzkie" i wymagające opieki, czułości, niż słodziutkie żółte żółwie  legalnie kupowane w sklepach zoologicznych (a mogą odgryźć palec mocą nacisku samych szczęk!). I ten fascynujący sposób opowiadania... telewizyjne spotkania ze zwierzętami Pana Sumińskiego, oglądane przeze mnie z pasja w dzieciństwie, straciły na znaczeniu.  Przepraszam z góry za mój emocjonalny ton, ale piszę o przełamywaniu poważnych barier:) i proszę wierzyć nie było łatwo!
Już po pierwszym spotkaniu, widząc reakcje dzieci, zaczęłam dotykać nieśmiało gadów, na następnym trzymałam po kolei wszystkie. Na trzecich opowieściach (o ssakach) łapałam bez problemu białe myszki, które niesfornie chciały wydostać się z klatki. Oddałam również moje osobiste dziecko "na pożarcie gadom" i nie żałuję.
O odpowiedzialności Pana Andrzeja Pająka świadczy chociażby jego podejście do .... pająków. Na pokaz tych zwierząt podopieczni zostali przywiezieni w szklanych terrariach i w nich pozostali. Jak wyjaśnia Pan Andrzej  nie dotykamy ich nie ze względu na jad (pupile z pokazu nie były akurat jadowite), ale z powodu cieniutkich włosków zakończonych haczykiem, które po ewentualnym dostaniu się wraz z powietrzem do oskrzeli mogą powodować mocne reakcje alergiczne, w skrajnych przypadkach nawet kończące się tragicznie. Stąd liczne przestrogi skierowane do dzieci, o nie ufanie zdjęciom internetowym i bardzo rozsądne zakupy zwierząt, które są takie, jakimi je natura stworzyła.
W sobotę 13 października, o  godzinie 11.30, czeka nas mój ulubiony pokaz gadów i wstęp jest wolny od opłat (tym razem podróż zwierząt z Orzesza i ich śniadanie pomogła nam ufundować ze środków zewnętrznych Pani metodyk d/s przyrodniczych Małgorzata Brzustewicz, za co serdecznie dziękujemy:)
Zapraszamy:)

poniedziałek, 8 października 2012

Mozaikowanie

Sobotnie mozaikowanie w naszej pracowni...uwielbiam i nienawidzę:) Uwielbiam - bo cudownie jest tworzyć coś pięknego i uczyć tych umiejętności innych. Prace, które powstały na ostatnich zajęciach są naprawdę śliczne: na małych kawałkach sklejki z potłuczonych  płytek dzieci układały obrazek (kwiaty, drzewa, roboty, ptaki, portrety mamy, księżniczki zdominowały mozaikowe układanki), przyklejały go i uzupełniały kompozycję. A dlaczego nienawidzę? - jeśli ktoś próbował kiedyś zafugować 15 obrazków w ciągu 30 minut czując na swym karku zniecierpliwiony oddech młodych właścicieli dzieł, to wie dlaczego:)

Mozaika nie jest trudną techniką, uczy kompozycji, cierpliwości, a powstały obrazek nadaje się na prezent dla bliskiej osoby. Mamy już stałych bywalców, którzy pojawiają się niemal na każdych zajęciach w pierwszą sobotę miesiąca. Mozaiki zmieniają się wraz z porą roku i przeznaczeniem. Przed świętami mnożą się choinki, bombki, aniołki, na wiosnę kurczątka, bociany, kwiaty. Jeśli mały artysta przygotowuje prezent: dla taty częstym motywem są łódki na oceanie, zwierzęta lub paczki z niespodzianką, dla mam i babć preferowane wydają się być portrety, kwiaty i księżniczki.
Wiem, że dzięki naszej inspiracji powstało wiele dzieł. Rodzice pokazują nam korytarze w mieszkaniach, na których wiszą dziecięce mozaiki, w ostatnią sobotę widziałam na zdjęciu podłogę w przedpokoju wykonaną techniką mozaikową przez tatę jednej z naszych warsztatowiczek. Ja wykorzystałam pomysł na prezent dla mojego męża z okazji 40-stych urodzin:) Otrzymał krzesło balkonowe z wizerunkiem naszego ukochanego kameleona Leosia. Taboret marki IKEA za 24 zł, 2 dni cudownej, twórczej pracy z moim osobistym dzieckiem - najbardziej kontrowersyjna była pełna konspiracja i tłuczenie płytek w mieszkaniu  (sąsiad przyszedł na skargę do męża, że mu się sufit wali na głowę, ale dziecko wytłumaczyło tacie, że starszy Pan ma jakieś halucynacje...) i dzieło gotowe:) Po dwóch latach balkonowania dzieło wygląda tak (patrz zdjęcie). Gaudi to może jeszcze nie jest, ale czujemy do niego ogromny sentyment.
Następne mozaikowanie 3 listopada. Jak zwykle będę słodko uśmiechnięta przy fugowaniu na czas;)

P.S. Jeśli mnie czyta mama Michała, twórcy mozaikowego kruka, to mam do niej ogromną prośbę. Chętnie opublikowałabym zdjęcie dzieła syna, ale nie zrobiłam foty... Bardzo mi sie podobał i był to oryginalny pomysł. Czy mogę liczyć na przesłanie takiego zdjęcia na edukacja@muzeum.bytom.pl

czwartek, 4 października 2012

Pytacie o przedszkolaków Cz. I

W związku z napływającymi do nas licznymi pytaniami odnośnie zajęć edukacyjnych dla dzieci w wieku przedszkolnym, postaramy się w kolejnych wpisach przybliżyć Wam naszą ofertę.
Już ponad 10 lat temu, jako edukatorzy i rodzice, zwróciliśmy uwagę na najmłodszych i ich potrzeby związane z poznawaniem takich instytucji jak Muzeum Górnośląskie w Bytomiu. Wszystkie pomysły "testowaliśmy" na naszych osobistych 3,4,5,6-letnich pociechach, dlatego szczerze możemy polecić naszą ścieżkę dydaktyczną.
Muzea najczęściej zapominają o tej grupie wiekowej - a szkoda, to nasi przyszli odbiorcy. Edukację w tym kierunku należy zacząć jak najwcześniej. Spotykaliśmy się z sytuacjami, że to właśnie dzieci, po zajęciach w Galerii Malarstwa Polskiego, w której uczestniczyli wraz z kolegami z przedszkola, przyciągali w sobotę lub w niedzielę rodziców do naszej placówki i chwalili się, gdzie malowali, śpiewali, gdzie grali rolę smoka lub Szewczyka i, na którym obrazie jest ta jama smocza:) Miłe:) Utwierdza nas to w przekonaniu, że warto otworzyć się na dzieci w wieku przedszkolnym.
Pierwszy blok zajęć dla przedszkolaków dotyczył sztuki i realizowany jest na Galerii Malarstwa Polskiego. Polecamy kolejno:
"Smok Wawelski - inscenizacja do obrazu Saturnina Świerzyńskiego" to zajęcia, w których może brać udział nawet grupa "maluchów" (od 3 roku życia - do 7 lat). Podczas spotkania uczymy się co to jest muzeum, obraz, krajobraz i opisujemy wspólnie jedno dzieło. Brzmi poważnie - ale znamy język, jakim operują dzieci:) Robiąc z rączek "okienka" i obserwując przez nie Panią chodzącą po Galerii uczą się, że to co jest mniejsze, na pewno jest dalej, a to co większe - bliżej. A na zakończenie przy dźwiękach gitary wcielają się w role aktorów i uczestniczą w przedstawieniu "Smok Wawelski".
Muzykę i śpiew wykorzystujemy również przy kolejnej lekcji "Jabłuszko - czyli wszystko o martwej naturze". Nasz zdolny Pan Marek napisał wiersz i muzykę do "Martwej natury z kotarą " Zygmunta Waliszewskiego. Uczymy dzieci słuchać i opowiadać zasłyszaną historię, a przez to skupiamy również na obrazie. Dzieci śpiewają z nami, uzupełniają słowa piosenki (ukryliśmy w tekście zagadki:), a następnie wykonują miniaturowe  obrazki ucząc się mieszać kolory (pastele mokre).
"Kosmos" to kolejne zajęcia rozwijające zmysł wzroku. Znów mieszamy barwy, operujemy kontrastami i uczymy się malować świecący lub odbijający światło księżyc. Wykonane przez dzieci obrazki łączymy tworząc olbrzymi kosmos. Zajęcia bardzo rozwijają wyobraźnię i chęć tworzenia - proponujemy je jednak dla dzieci nieco starszych - 6-7 lat.
"Tropiciele obrazów" - to ostatnie z cyklu zajęcia, które uczą czym tak na prawdę jest obraz. W klasycznej Galerii jest to dość proste: obrazy są malowane na płótnach, mają ramy, ale współczesne dzieła.... ruszają się, oglądamy je z różnych stron i gdzie one właściwie są?! To wspaniała zabawa dla małych tropicieli obrazów!
Zapisy na zajęcia przyjmujemy w Świetlicy (pl. Jana III Sobieskiego 2 - wejście od ul. Piłsudskiego, 41 - 902 Bytom) lub telefonicznie (32 281 82 94 w.127). Koszt: 30 zł od grupy do 30 osób (opłata za każde zajęcia). Można korzystać z poszczególnych lekcji lub łączyć je w bloki np. zajęciami przyrodniczymi, etnograficznymi itp. A co na innych wystawach?..... O tym już w następnym odcinku.
Pozdrawiam:)

środa, 3 października 2012

Filcowane kwiaty

Oj działo się u nas w ostatnią sobotę:) Miały odbyć się tradycyjne warsztaty dla dzieci, a na zajęcia przybyli.......... dorośli + 10 naszych milusińskich! Oczywiście daliśmy radę i takim wyzwaniom:
 najpierw nasz historyk sztuki - Pani Agnieszka Bartków opowiedział zebranym o różnych materiałach stosowanych przez artystów do tworzenia arcydzieł, następnie Pani Małgosia Drewniok uczyła techniki filcowania na sucho. Prace wyszły rewelacyjnie!

 Rozochoceni dorośli uczestnicy warsztatów poprosili o dodatkowe warsztaty, na których poznają trochę droższą i trudniejszą technikę filcowania na mokro (25 października o 16.30 zapraszamy wszystkich chętnych do świetlicy muzealnej, prosimy o zgłoszenie uczestnictwa tel. 32 281 82 97 w.127, opłata za materiały 20 zł). A naszych milusińskich zapraszamy na kolejne filcowanie w styczniu. A tymczasem w najbliższą sobotę....mozaika: jak w starożytnej Grecji)