wtorek, 26 lutego 2013

Nauka - to może być proste!

Zajmując się edukacją w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu zmuszeni jesteśmy poszukiwać nowych rozwiązań edukacyjnych. Zmuszeni jesteśmy i chcemy! Jak już wykazały nasze poprzednie posty, zawsze wyłapywaliśmy chlubne przykłady dostosowania wystaw muzealnych do percepcji młodego pokolenia, w myśl zasady: wszystko co można powiedzieć, nawet wiedzę naukową, można przekazać przystępnie i z wykorzystaniem ćwiczeń interaktywnych.
Jedną z naszych fascynacji były wystawy organizowane przez Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego - takie jak goszczące u nas w ubiegłym roku Nauki dawne i niedawne. Poznawanie nauk ścisłych przez zabawę cieszyło się ogromnym zainteresowaniem zarówno wśród dzieci, jak i ....dorosłych. Jak się okazało, można poznać zasady rozchodzenia się fal będąc zadeklarowanym humanistą. Taki rodzaj edukacji nas fascynuje.
5 marca o godz. 16.00 zapraszamy do Muzeum wszystkich myślących podobnie. Po raz kolejny, dzięki uprzejmości Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, będziemy gościć wystawę, która przynajmniej po części pozwala nam zdobyć wiedzę poprzez doświadczenie i obcowanie z eksponatem. Tym razem mowa będzie o ludzkiej pasji związanej z odkrywaniem kosmosu: od prostych instrumentów znanych już w starożytności, poprzez lunety wykorzystujące zasady optyki (o tym też będziemy w najbliższych miesiącach nauczać szczegółowo:), aż po teleskopy kosmiczne! Ponieważ nam ciągle mało nowości i nieustannie rozglądamy się za ciekawymi pomocami naukowymi i nowinkami technologicznymi,  na otwarcie zaprosiliśmy Dorotę i Jacka Kuprasów, którzy jako Ambasadorzy WorldWide Telescope  - darmowego programu umożliwiającego tworzenie wirtualnego planetarium w domu/szkole/lub gdzie tylko chcesz, zaprezentują nam sposób działania i możliwości edukacyjne tkwiące w WWT. WWT wykorzystuje dane zebrane przez największe teleskopy naziemne i kosmiczne, a także, w przypadku obserwacji powierzchni Ziemi, przez satelity. Użytkownicy otrzymują więc zdjęcia i dane pochodzące z ośrodków naukowych i dzięki programowi, mogą tworzyć prezentacje, pokazy i seanse, które pozwalają opowiedzieć o Kosmosie i o Ziemi. Co ciekawe, poprzez dołączenie muzyki, narracji i innych materiałów, WWT może być wykorzystane do tworzenia pokazów o tematyce literackiej, historycznej, geograficznej, biologicznej oraz oczywiście fizycznej.

Otwarciu wystawy towarzyszyć będzie także ciekawa konferencja dotycząca nowoczesnej edukacji.
Nowe drogi dla edukacji - nauka w zasięgu kliknięcia
Zorganizowaliśmy ją wspólnie z RODN WOM Katowice oraz Centrum Fizyki Teoretycznej Polskiej Akademii Nauk. Konferencję otworzy Dyrektor PAN - prof. dr hab. Lech Mankiewicz, promując kolejną interesującą inicjatywę edukacyjną - Khan Academy - bibliotekę ponad 3600 filmów edukacyjnych obejmujących tematykę od arytmetyki, fizyki, geografii aż po historię oraz setki zadań do sprawdzania i pogłębiania wiedzy. W przerwie wernisaż wystawy i WWT na zakończenie konferencji. Zapraszamy - początek o 16.00! 
Dla nauczycieli zaświadczenia o udziale z RODN WOM:)


Handlowanie jest fajne!

Czasem na naszych zajęciach dzieci uczą się rzeczy zupełnie w życiu nieprzydatnych praktycznie, ale za to je upiększających. A czasem wręcz przeciwnie.
W ostatnia sobotę właśnie było to wprost przeciwnie, jako że opowiadaliśmy sobie o handlu i pieniądzach, a przecież są to zjawiska i rzeczy, z którymi każdy styka się na co dzień. Pieniądze to wiadomo - każdy mieć by chciał i mają tę cechę, że nie może ich być zbyt wiele. Znaczy - ile się da, zawsze będzie za mało. No a handel jest z grubsza po to, żeby te pieniądze wydać.
Ale kiedyś, dawno temu, zanim wymyślono pieniądze ludzie musieli się wymieniać tym, co sami wyprodukowali - i to nazywało się barter. Czyli -  ja szyję ubrania i za nie dostaję od kogoś zboże a on z kolei za zboże dostaje od kowala siekierę itd. Jak łatwo zauważyć w takim świecie makler giełdowy czy menadżer się nie naje.
Handel był, jest i będzie, a w niektórych krajach stanowi wręcz podstawowy sposób spędzania czasu i nawiązywania stosunków międzyludzkich. Ale jak to uczynić tematem zajęć z dziećmi?
Początkowo myśleliśmy, żeby każde przyniosło z domu, co tam ma najcenniejszego (telewizor, komputer, kartę kredytową z pinem) i się powymieniali, ale szybko doszliśmy do wniosku, że rodzice byliby mało zadowoleni albo i wcale. Zrodził się zatem plan połączenia materialistycznego tematu z humanistyczną formą - dzieci miały wymyślić kilka scenek z handlem w temacie i przedstawić je w teatrzyku cieni. Same wycinały pracowicie postaci, same w trzech grupach wymyślały historię do opowiedzenia i wreszcie same ją nam przedstawiły. A my to wszystko zarejestrowaliśmy i jako krótkie filmiki wam przedstawiamy. Oczywiście z pełna listą płac.
Na razie jeden, ale na dniach dojdą jeszcze dwa.



Handel from Edukacja MGB on Vimeo.

Jest i drugi!
 
Jak powstały pieniądze. from Edukacja MGB on Vimeo.
No i wreszcie trzeci! Trochę trwały prace nad poprawą jakości dźwięku, bowiem główną aktorkę tuż przed spektaklem dopadła SUPERPROFESJONALNA trema.
 
Jak robiono pieniądze z dziurką from Edukacja MGB on Vimeo.

piątek, 22 lutego 2013

Jak na spacer, to tylko z MAPĄ!

Ostatnio, nie zrażając się niesprzyjającą i ogólnie wrogą aurą, postanowiliśmy wybrać się na spacer po Bytomiu. Szalejąca dookoła zima nie przeszkadzała nam głównie z jednego powodu... nigdzie nie wychodziliśmy! Siedzieliśmy sobie wygodnie w ciepłej i przytulnej świetlicy muzealnej oglądając najpiękniejsze miejsca Bytomia i słuchając ciekawych opowieści Pana Macieja Dronia - naszego historyka i człowieka, który o Bytomiu wie wszystko. Z zapartym tchem wysłuchaliśmy historii bytomskich kościołów i szkół, spacerowaliśmy brukowanymi uliczkami, spotkaliśmy Świetlika, który dzięki niedobrej skłonności do używek, przy pomocy żarzącego się cygara wskazał zagubionym drogę do domu.

 Pomni legendy o matce i córce zagubionych w miechowickim lesie, zmobilizowaliśmy naszych sobotnich warsztatowiczów do stworzenia własnej, niepowtarzalnej mapy Bytomia, żeby w przyszłości nie musieli angażować biednego Świetlika w swoje ewentualne błądzenie.
Każdy dostał wycięte w bristolu centrum naszego pięknego miasta. Zadanie polegało na wybraniu sobie kilku najciekawszych punktów, umieszczenie ich na mapie zgodnie z rzeczywistym stanem (trzeba przyznać, że niektórzy wybrali stworzenie alternatywnej wizji przestrzeni miejskiej, co miało bardzo interesujące efekty) oraz pokolorowanie, obramowanie, ozdobienie kwiatkami, doklejenie drzewek, dorysowanie szybów, psów, kotków i serduszek. Jednym słowem chodziło o nadanie mapie niepowtarzalnego, indywidualnego charakteru.  


Praca wymagała pełnego skupienia i zaangażowania. Rodzice dzielnie pomagali naszym młodym kartografom, zarówno czynnie, jak i udzielając im niezbędnego wsparcia duchowego. Wyklejano, wycinano, malowano, kolorowano, umieszczano na mapie trasy spacerowe oraz dodawano własne opisy z gatunku porządkujących i określających przestrzeń życiową: "tu pracuje moja mama", "tu mieszkam", "tu wyprowadzam psa", "tu lądowało UFO w latach 60" (no dobra, tego ostatniego nie było:))

W każdym razie, w wyniku naszych sobotnich zmagań powstały niezwykłe mapy, pełne kolorów, śladów stóp i przede wszystkim kartograficznie bez zarzutu!


                


Teraz nasz kochany Świetlik nie musi się już o nic martwić, ma z głowy przynajmniej kilku potencjalnych Zagubionych.

piątek, 15 lutego 2013

Królem być...

Zostać królem bądź królową nie jest łatwo, szczególnie w XXI wieku... Kiedyś można jeszcze było celować w dobre urodzenie, ale i to wymagało sporych kombinacji w momencie przychodzenia na świat. Trzeba było po pierwsze urodzić się w rodzinie królewskiej, co już wiązało się ze sporym ryzykiem, ponieważ liczba rodzin królewskich jest ograniczona, a liczba dzieci, które miałby chęć zostania królem ogromna! Trzeba było liczyć się z ewentualnością, że wyląduje się na przykład w rodzinie młynarzy albo kupców i szansa na zostanie królem bardzo się zmniejszy. Wtedy pozostaje opcja złapania kota w butach, uratowania królewny i przejęcia połowy królestwa wraz z jej ręką, ale to się zdarza naprawdę rzadko. Nie należy jednak deprecjonować rodzin młynarzy i kupców, ponieważ oferują one inne atrakcje, o których nie powinno się zapominać.

Załóżmy jednak, że wycelowało się dobrze i urodziliśmy się w rodzinie królewskiej. To jednak nie koniec komplikacji. Przyjście na świat w takiej rodzinie sprawia, że przez całe życie będziemy musieli się mniej lub bardziej wygłupiać przestrzegając etykiet, ubierając się w wyszukane stroje (czasem też wkładając na głowę ogromne, dziwaczne peruki), polując, utrzymując dobre stosunki z innymi królewiętami, przemawiając do ludu i uważając na mogące zawiązać się na dworze spiski. W dodatku nie wiadomo, czy nasze wysiłki zostaną odpowiednio nagrodzone, bo jeśli na przykład mamy starszego brata, to najpewniej on zostanie królem, a nie my. Ciężki żywot.


Trochę łatwiej mają kandydatki na królową, ponieważ w przypadku królowych znika warunek urodzenia się w rodzinie królewskiej. Szlachecka w zupełności wystarczy, a tych jest znacznie więcej, co rozszerza możliwości. Problem  leży jednak gdzie indziej. Trzeba wpaść w oko królewiczowi, który jest następny w kolejce do tronu, zyskać akceptację jego rodziców, wyjść za niego za mąż i doczekać się momentu, w którym obejmie on tron. Ufff...



W Polsce XXI wieku, żadna z przytoczonych powyżej porad się nie sprawdzi, choćby z tego prostego powodu, że rodziny królewskie już od jakiegoś czasu u nas nie funkcjonują. W Polsce, a przynajmniej w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu zostaje się królem (i królową) w zupełnie inny sposób. Warunkiem jest zrobienie sobie własnej, wspaniałej, niepowtarzalnej KORONY!
Jakie to proste!



Zdajemy sobie sprawę, że dawni królowie zapewne oburzyliby się na wieść, że mają sobie sami zaprojektować i wykonać koronę. Być może kilku zaniemówiłoby ze zgrozy. Obraziliby się na śmierć i odmówili dalszego królowania. My jednak nie jesteśmy tacy delikatni! Z projektowania i tworzenia czerpiemy ogromną radość, a jeśli jeszcze w rezultacie możemy zostać królem...

Wchodzimy w to!

środa, 6 lutego 2013

Etnoinspiracje

Miski z papierowej wikliny - wrześniowe zajęcia w Muzeum 

Jak pewnie zwróciliście uwagę, kultura ludowa jest ostatnio w zasięgu naszych zainteresowań. Ale nie tylko naszych. Już od lat nasi koledzy po fachu z Muzeum Etnograficznego w Krakowie organizują "Rzecz małopolską. Etnodizajn Festiwal" i nie są w tej dziedzinie pionierami. W czasach postępującej globalizacji, kiedy to T-shirty i jeansy można oglądać na tubylcach wszystkich kontynentów a meble typu IKEA prezentują się na wszystkich filmach świata, często pojawia się pytanie o nasze korzenie. W czym jesteśmy oryginalni, co jest naszą tradycją. Stąd silnie obecna we współczesnym wzornictwie nuta regionalna. Sprzęty codziennego użytku ozdobione wzorami i ornamentami ze sztuki ludowej na stałe weszły do  katalogu firm produkujących  torby, materiały, obicia mebli czy ozdobne papiery. Nasze Muzeum również stara się nadążyć za czasem i inspirować do tworzenia hand-made'ów na bazie sztuki ludowej. Podczas wrześniowego Spotkaniu z wiedzą promowaliśmy Etnodizajn wykonując z młodymi ludźmi miski z papierowej wikliny. Pomysł prosty, materiał z recyklingu, a efekt wspaniały, może być ozdobą każdego domu.
I jeszcze raz miski...
Oczywiście to nie koniec naszych regionalnych inspiracji. Na zajęciach sobotnich 16 lutego, na rozpoczęcie ferii zimowych, proponujemy Wam kolejne spotkanie z cyklu Etnodizajn. Tym razem zobaczycie, czym fascynowali się nasi dziadkowie, co lub kto był ich "idolem" i wykonacie użyteczne filcowe etui na komórkę, długopisy lub na co tylko chcesz, pomalowane w motywy ludowe. Pomysł na prezent? - doskonały!

O tym, że kultura regionu inspiruje świadczy również fakt, że
 wraz z młodymi ludźmi prowadzimy projekt Etnografika. W ramach warsztatów odkrywamy śląską tradycję, badamy ją niczym fachowi naukowcy a efekty naszych prac publikujemy na naszym blogu www.etnografika5.blogspot.com i na faceboku. Znajdź nas i dołącz do miłośników tradycji regionalnej! Pokażmy swoją oryginalność.