wtorek, 27 maja 2014

Historyja o tem jak wspólnymi siłami w sobotę poskromiliśmy Utopca!

Utopiec, jak jest każdy widzi, albo przynajmniej ten widzi, kto kiedykolwiek spotkał to przedziwne stworzenie. Jest to istota nadzwyczaj złożona charakterologicznie, ponieważ z jednej strony niby to demon, wredny i złośliwy, topiący i mamiący... z drugiej jednak stwór taki jak my - z rodziną, z problemami (co czasem bywa nierozerwalnie złączone), obowiązkami domowymi, zainteresowaniami itp.Utopki mieszkają przede wszystkim w wodzie - stawach, jeziorach, bagnach i innych akwenach, a na pytanie skąd się tam wzięły pojawia się kilka różnych odpowiedzi. Mówi się, że mogą to być strąceni z nieba aniołowie - ci którzy spadli do piekła stali się diabłami, natomiast ci, którzy wpadli do wody - Utopcami. Inni uważają, że Utopki, to dusze pokutujące za grzechy popełnione za życia. Jaka jest prawda? My nie wiemy. Natomiast jeśli udałoby się Wam spotkać kiedyś Utopka na swojej drodze, możecie go na tę okoliczność rozpytać. Dajcie nam wtedy znać, co ustaliliście. Jak go rozpoznać? Ano, nie powinno to sprawić większego kłopotu, ponieważ jest on dość charakterystyczny:

Wzrost : około metra
Oczy: zielone, rybio wyłupiaste (cokolwiek to znaczy)
Zęby: zielono świecące (cokolwiek to znaczy)
Włosy: długie, rozczochrane
Ręce: z błoną między palcami
Znaki szczególne: czerwona czapka, woda ściekająca z lewego rękawa, końskie kopyta.


Podczas takiego spotkania trzeba jednak niezwykle uważać, ponieważ w pierwszym kontakcie Utopiec próbuje naszą odporność na pokusy. Potrafi przybrać kształt przedmiotów lub zwierząt, które nęcą i kręcą przechodzących blisko wody nieszczęśników. Zawsze potrafi się zamienić w coś takiego, co akurat przechodzącemu się spodoba. Dla dziewcząt wstążki i świecidełka, dla chłopów fajki i koguty - tak dziwne rzeczy tych mężczyzn rajcują :) I biada nam, jeśli będziemy chcieli zabrać rzeczony przedmiot (lub zwierzę), wtedy Utopiec może nawet wciągnąć nas pod wodę i, jak sama nazwa wskazuje, utopić. W lżejszych przypadkach tylko się z nami podroczy i zrobi z nas wariata, na przykład w taki sposób:

I1: „Co te utopki łaziły, nie? To tak dużo opowiadali… to były tysz takie jakieś diabełki, z kopytkami i one po… yyy… To z opowiadań znomy nie? Że one mioły jakaś tam władza, że chodziły se te diobołki i… i tak właśnie kusiły do złego abo zrobiły jakieś psikusy. To były takie… takie diobołki psikuśniki, nie? (śmiech) Że tam ktoś opowiadał ostatni roz, że tam, yyy… pogodaj no ło tym”. I2: „No… dziadek wracał w nocy i indyka na drodze z… znaloz, nie? Ach, godo: złapia go to bydzie fajny łobiod, no i złapoł tego indyka… gonił go, złapoł go i teraz idzie do tego domu, niesie go i czym bliżej domu, to tyn indyk taki cięższy się robi, cięższy… już przed samym domem, to już ledwie go niósł. Otwarł dom, wpuścił go do sieni, yyy… tegoo… indyka, aaa tyn idyk ino zachichotał i myk, już go nie było! To był utopiec za indyka przebrony, zrobił tak za bozna tego dziadka”. [APMS 23/A/23]

albo w taki:

I1: „No… to były takie…, one tak nad rzeczką zawsze siedziały i tam, jak w nocy ktoś szoł, nie? To tak przywachowały se takich samotnych, bo kiedyś to ludzie… chodziły piechty, z roboty chopy, nie? Chodziły. No i to zawsze tam stowali… tych, tych… tych chopów tam, nie? Abo tak: te pódź, zamienimy się na fajfka. A on taka… (Informatorka gestem pokazuje, że fajka była duża) Kurzyli chopy fajfka, nie? Fajno fajfka, tako rzeźbiono… zamienimy się na fajfka, nie? Ten mo taka staro faja: no dobra, zahandlujemy… Ten przyszoł do dom, a tu w doma kąsek patyka ino miał! (śmiech) Pado: to pieron utopek! Nie? Abo, abo… kludził przez kajś las… „pódź jak cię zakludza”… Stracił dro… na przykład szoł tam drogą i stracił se… kurde, kaj tera? I naroz znajduje się: „pódź ja cie zakludza” i kludził go po roztomajtych tam i przyszoł chop nad ranem z roboty, zamiast na wieczór, nie? (śmiech) [APMS: 24/A/24]

Tak! Kawały to Utopek potrafi robić, ale zdarza się też, że potrzebuje ludzkiej pomocy. Tak, jak na początku napisałam, życie Utopków czasem nie różni się bardzo od naszego. Mają swoje rodziny - żony i dzieci, robią pranie, cerują, suszą pościel (swoją drogą, czy to ma sens? Nie dociekajmy) itp. Czasem bywa też tak, że muszą się przeprowadzić, najczęściej z powodu zbyt dużego zanieczyszczenia ich domowego zbiornika. Wtedy bardzo potrzebują naszej pomocy. I właśnie w takie trudnej sytuacji życiowej znalazł się nasz komediowy Utopek. Nie będziemy jednak uprzedzać faktów, robić spoilerów i innych niemiłych rzeczy, tylko po prostu zaprosimy na pokaz filmowo-teatralny, o tu:


Poskromnienie Utopca from Edukacja MGB on Vimeo.

Spektakl skończony, kurtyna opada... nie pytajcie się nas tylko jaki związek ma Utopiec z komedią dell'arte - na tym właśnie polega nasza wyjątkowość i innowacyjność. Dlaczego mamy bawić się w standardowe historie, skoro możemy zaimprowizować przedstawienie w kategoriach bardziej swojskich, wykorzystując rodzime tematy? Właśnie dlatego jesteśmy tacy fajni! Czy nie?


(MP)

wtorek, 13 maja 2014

Noc Muzeów!!!

Tak, znowu zbliża się ten czas… To znaczy, zawsze jest tak, że jakiś czas się zbliża, ale tym razem jest to czas wyjątkowy – wypolerowany, błyszczący i niezmiernie dystyngowany – czas Nocy Muzeów!!! Już w sobotę 17 maja po raz kolejny otworzymy swoje bramy dla narodu w godzinach późnopopołudniowo-wieczorno-nocnych, między innymi po to, żeby po raz kolejny udowodnić Wam, że eksponaty NIE OŻYWAJĄ po zachodzie słońca! Wiemy, jak wielkim jest to dla Was rozczarowaniem, i że właściwie taka informacja sprawia, że tracicie wiarę w sens muzealnictwa w ogóle, dlatego staramy się jak możemy zapewnić Wam inne atrakcje tego wieczoru.
Cała zabawa zaczyna się o godzinie 17:40, co pozwoli wszystkim przybyłym obserwować odbicie promieni zachodzącego słońca w pomarańczowych szybach muzealnego gmachu, na wstępie wprowadzając wszystkich w bardzo romantyczny i podniosły nastrój. Kiełkującego w ten sposób poczucia wzniosłości dopełni koncert uczniów Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej w Bytomiu, który umiejscowiony będzie przed wejściem do gmachu głównego na placu Jana III Sobieskiego. Wszystkie te komponenty – zachodzące słońce, muzyka klasyczna, wielkie i ważne instrumenty, młodzież muzyczna, rumiana i gładko uczesana, dobrze wychowana i utalentowana – mają na celu stworzenie magicznej bramy, która każdego przekraczającego jej próg przemienia w świadomego odbiorcę dziedzictwa kulturalnego. Wysublimowanego, wrażliwego na piękno, dbającego o tradycję i tożsamość narodowo-regionalną obywatela świata! No dobra, ci, którym wejście do muzeum przypadkiem pomyli się z wejściem do sąsiadującej z nim knajpy, także zostaną serdecznie przez nas przyjęci, a może nawet atmosfera Nocy Muzeów tak im się spodoba, że zostaną z nami do końca.
W takim wypadku będą mogli wziąć udział na przykład w warsztatach asamblażu w oparciu o twórczość Władysława Hasiora (18.30-00.00). Już sama nazwa robi wrażenie i na pewno sąsiedzi, którym będziemy o tym opowiadać poczują, że mają do czynienia z kimś, kto właśnie przeżył coś ważnego. Na pewno robi to większe wrażenie, niż powiedzieć wprost: „wiesz, byłem na takich warsztatach, na których z różnych dziwnych i zapewne niepotrzebnych już ludziom do niczego przedmiotów, układałem własne kompozycje – taki kollage czy-de””. I być może układanie obrazów z różnych starych śmieci zostałoby uznane za przejaw pomieszania zmysłów, gdyby nie fakt, że różni ludzie już to wcześniej robili i zostało to uznane za sztukę współczesną. Szlak został przetarty! My także możemy spróbować i nikt nie będzie się z nas śmiał, bo wyjdzie na ignoranta.
"Pałac Sprawiedliwości" Władysława Hasiora po konserwacji i restauracji.  
Władysław Hasior, którego nazwisko wykorzystane zostało w nazwie warsztatów, uważany jest za pioniera asamblażu w Polsce, dlatego biorąc udział w warsztatach, nie tylko poznajemy nowe, trudne słowo, ale poznajemy także nowego, trudnego człowieka – polskiego rzeźbiarza, malarza, scenografa – artystę, który lubił zbierać „zużyte rekwizyty codzienności” i tworzyć z nich dzieła sztuki. Koleżanki, które prowadzą warsztaty, także takie „rekwizyty” zbierały, terroryzując przy okazji wszystkich w Muzeum, żeby zamiast wyrzucać śmieci, jak normalni ludzie, przynosili wszystko, co mają do Działu Sztuki. Już w sobotę będziecie mogli się przekonać, do czego nadają się nasze odpadki i mamy nadzieję, że stworzycie coś na miarę Hasiora co najmniej!

Zwiedzanie i otwarcia wystaw czasowych, które zaplanowane są na Noc Muzeów („Stary Bytom” oraz „Kolory miasta w sztuce nieprofesjonalnej”), przeplatane będą kolejnymi koncertami uczniów Szkoły Muzycznej, żeby podtrzymywać atmosferę wzniosłości.

Koncerty będą odbywały się w Galerii Malarstwa Polskiego, co pozwoli nam wypełnić Was wzniosłością prawie do "wypęku", ponieważ wiadomo, że piękne, klasyczne obrazy w połączeniu z piękną klasyczną muzyką wykonywaną przez młodość wcieloną, gwarantują taki poziom wzniosłości, który ociera się o poziom: „error, terror… bada bum, mózg/serce roz…leciane”. Ale w tym jest cała sztuka! Otrzeć się o ten poziom, ale nie dać się! Łza niech do oka napłynie, dusza niech pod nozdrza podleci, z ust niech wydobędzie się westchnienie głębokiego wzruszenia i…  tyle! Można żyć dalej i być lepszym człowiekiem.

Komu wzniosłości byłoby zbyt wiele, tego zapraszamy do babrania się z nami w naturze. Równowaga między kulturą a naturą musi być zachowana, dlatego my jako Dział Edukacji proponujemy warsztaty z Land Art’u (od 19.30 do 20.00). To także brzmi profesjonalnie i sąsiedzi powinni być pod wrażeniem (przynajmniej na tyle, żeby bali się zapytać, o co tak naprawdę w tym chodzi).

Land Art francuskiego artysty Sylviana Meyer'a
A chodzi właśnie o elementy naturalne, które mogą zostać użyte do stworzenia kulturalnego dzieła, które przedstawiać będzie (na przykład) elementy naturalne – koło zatoczone, w głowach się kręci, ale właśnie o taki jest nasz cel. Przybywajcie i kręćcie się z nami tak długo, aż nie będziecie w stanie odróżnić natury od kultury (i to bez użycia napojów wyskokowych).

Kolejną naszą propozycją na tę Noc, jest Street Art (od 20.00 do 22.00). Tak nam się te arty spodobały, że od teraz nie będziemy używać już innych słów, więc możemy mieć problemy z komunikacją międzyludzką. Dział Edukacji nie byłby sobą jeśli nie zrobiłby czegoś dziwnego, dlatego nie dziwcie się temu, że nasz Street Art, to tak naprawdę "Street Inside Building Art". Tego to nawet Banksy by nie wymyślił! Ha! To całe „Inside Building” wynika właśnie z naszego niepodobieństwa do Banksy’ego, albowiem gdybyśmy nagle zaczęli malować na murach i budynkach naszego pięknego miasta, nikt nie uznałby tego za Art, co więcej, zapewne bylibyśmy sądzeni z art. któregoś tam i pewnie grzywna byłaby nieunikniona. No, ale w budynku, na specjalnie przygotowanych ścianach – kto nam zabroni! Spróbujemy przy użyciu szablonów przedstawiających stary Bytom oraz (stare?) litery stworzyć niepowtarzalną wypowiedź! Coś, co chcielibyśmy zobaczyć na ścianie, coś co chcielibyśmy przekazać społeczeństwu, to znaczy, co Wy chcielibyście przekazać. Im nas będzie więcej tym lepiej, zapraszamy całe rodziny, klany i wioski – każdy ma prawo wypowiedzieć się na ścianie!

Na sam koniec zapraszamy do znanego i lubianego malowania piaskiem. Zwykle podczas zajęć mamy problem z odklejeniem najmłodszych gości Muzeum od naszego stołu, dlatego teraz oddajemy go w ręce ludności od godziny 22.00 do 00.00. Będzie to także wspaniała okazja dla dorosłych, żeby wreszcie wyzbyć się sztucznej skromności i przestać zasłaniać się dbałością o dobro najmłodszego pokolenia, że niby: „niech dzieci malują, one mają prawo, ja jestem dorosły nie muszę/nie wypada/nie potrafię/nie będę im zabierał(a) miejsca” – o nie! Takich usprawiedliwień nie słuchamy tym razem. Malujemy wszyscy, jak rodzina! Poza tym, czy Wam drodzy dorośli naprawdę wydaje się, że tylko dzieci mogą kompromitować swoje talenta plastyczne publicznie? O nie! Każdy może, a nawet każdy musi, ponieważ zwykle okazuje się, że żadna kompromitacja nie następuje. Każdy ma niepowtarzalne zdolności, a nasz stół potrafi to pięknie pokazać!

Niemożność zapewnienia Wam atrakcji w postaci ożywających eksponatów nieustannie nas gnębi. Dlatego, wiedząc, że nasze żubry oraz inne zwierzęta zgromadzone na wystawie przyrodniczej nie drgną nawet podczas Nocy Muzeów (podczas innych nocy także z resztą), postanowiliśmy kilka ożywionych zwierząt specjalnie dla Was sprowadzić. A jeśli mowa o pojawieniu się ożywionych zwierząt w Muzeum, to dla wszystkich jasne jest, że za taką akcję odpowiedzialny może być tylko jeden człowiek – Andrzej Pająk! Pan Pająk i jego podopieczni – słodkie węże i puchate pajączki pojawią się w świetlicy muzealnej już o 18.00. Jak zawsze będziemy mieli okazję wysłuchać mrożących krew w żyłach opowieści o życiu z gadami, pająkami i innymi „egzotycznymi” zwierzętami, okazać swoje niesłabnące współczucie biednej żonie Pana Pająka oraz pomacać, przytulić i pocałować te kochane gadzie mordy. Sama słodycz! Pokaz odbędzie się trzy razy, o każdej pełnej godzinie (18.00, 19.00 i 20.00). Słuchać trzeba będzie bardzo uważnie, bo po każdym pokazie będzie miał miejsce quiz „Prawda czy fałsz” i drżyjcie ci, którzy nie będziecie znali poprawnych odpowiedzi – zostaniecie za karę poszczuci Pająkiem albo pająkiem, jeszcze się zastanowimy.

Tak czy inaczej, atrakcji przygotowaliśmy wiele. Pełny harmonogram znajdziecie tutaj: http://www.muzeum.bytom.pl/strona-glowna/1094-noc-muzeow-2014
Mamy nadzieję, że wszyscy spotkamy się 17 maja w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu, no i że nam wybaczycie brak ożywających eksponatów. Naprawdę, to był tylko film! W życiu tak się nie dzieje! Dzieje się o wiele ciekawiej, fajniej i atrakcyjniej, sami się przekonajcie! :)

(MP)