
A że wiedzę najlepiej zdobywa się bawiąc, skorzystaliśmy z zabawek edukacyjnych Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego i Projektowni Edukacyjnej.
Podświetlane modele pokazały nam nie tylko zewnętrzną - widoczną część naszego ucha, która łowi dźwięki z otaczającego nas świata, ale również wewnętrzne błony bębenkowe, młoteczki, kowadełka, ślimaki, za pośrednictwem których do naszego mózgu dochodzą odgłosy rzeczywistości. Trudne? Nie, jeśli ich pracę porówna się do głuchego telefonu: maluchy przekazały sobie tą metodą słowo "słyszę" i porównaliśmy zabawę właśnie do sposobu przekazywania dźwięku przez poszczególne części ucha. Słowo zostało przekazane, ale czym właściwie jest ten dźwięk i co przekazujemy?!

rozprzestrzeniać w powietrzy, ale nie jest w stanie przemieszczać się w próżni - w kosmosie dźwięki nie są słyszalne. Przewodzić ją może ciało stałe - my wykorzystaliśmy do naszych eksperymentów dwa kubeczki po kawie połączone sznurkiem.
Największych odkryć dokonaliśmy dzięki muzycznemu stolikowi: to tu rozróżnialiśmy wysokość dźwięku, układaliśmy z klocków gamy,po czym każdy dźwięk zmienialiśmy magicznym klockiem w rozedrgane wibracje pokazujące nam różne barwy i odcienie granych melodii. Z naszych klockowych kompozycji powstawały utwory i to one wywołały uśmiechy na twarzach dzieci.
W zajęciach wykorzystaliśmy również oscyloskop pokazujący nam wykres poszczególnych dźwięków: melodie i krzyki pokazane w formie graficznej wywołały euforie na sali, tym bardziej, że oglądaliśmy je na dużym ekranie. Krótko mówiąc: zabawa była przednia!