
Powiedzmy to szczerze: wszyscy kochamy ładne obrazki, takie, w których postacie namalowane są hiper realistycznie (najlepiej jeśli wyglądają lepiej niż w rzeczywistości), a cała okolica odwzorowana jest z najmniejszymi szczegółami. A co, jeśli postacie na obrazie są zdeformowane, kolory dobrane kontrastowo a malarz nie przywiązuje wagi do detali... Zwykle podchodzimy do takich dzieł nieufnie i z dystansem. Czy coś malarzowi się nie udało? Otóż nie! Wystarczy przyjrzeć się klasycznym portretom z bytomskiej galerii obrazów: pani Leokadia z Brzozowskich namalowana jest dokładnie tak, jak lubimy: widzimy bardzo dobrze wymodelowane światłocieniem ciało, oczy posiadają wyraźne źrenice, tęczówki, spojówki, rogówki itd, każdy fragment ubrania widoczny jest super-dokładnie. Ale czy patrząc na obraz malowany tą techniką możemy w pełni odczytać charakter tej pani, czy wiemy w jakim była nastroju, co czuła, co kochała? Od połowy XIX wieku malarze zaczęli eksperymentować z techniką malowania w taki sposób, aby uzyskać na obrazach jak najwięcej prawdy o człowieku: nie tylko jak wygląda, ale przede wszystkim co czuje, chcą pokazać jego wnętrze. Dlatego Edward Munch malując "Krzyk" posłużył się zdeformowaną postacią i kolory dostosował do emocji panujących w obrazie. Krzyczy postać, krzyczy cały krajobraz... o pięknych twarzach nie mogło być mowy w takim obrazie.![]() |
| Picasso w interpretacji pracowników naszego Działu :) |
Nasi artyści do dzieła zabrali się z lekką nieśmiałością... ale potem pojawił się już "szał twórczy". Efekty sprawiły nam wiele radości i przeszły nasze oczekiwania. Zresztą - zobaczcie sami :)



