Kto nie zna Złej Czarownicy z Zachodu z Krainy Oz? |
Nie wiem jednak
czy wiecie, ale „magia” dla naszych prapradziadków, którzy żyli 100 i
więcej lat temu, była czymś absolutnie realnym. I często była czymś
bardzo, bardzo groźnym, przed czym trzeba się było chronić za pomocą
specjalnych słów, gestów i przedmiotów.
„Magia”
narodziła się prawdopodobnie wraz z człowiekiem rozumnym i towarzyszy
mu od zarania dziejów. Przybierała różne formy, miała różne funkcje
funkcje i ludzie różnie ją postrzegali i oceniali, w zależności od
miejsca i czasu. Zawsze jednak magia wiązała się z przekonaniem, że poza
człowiekiem i światem materialnym istnieje coś jeszcze, coś
nadprzyrodzonego, co ma wielką moc. I że można to coś przekonać (albo
zmusić), by wypełniało nasze życzenia i rozkazy. Co jednak, jeśli magią
zaczynały władać istoty złe i złośliwe? Wtedy trzeba było się przed tą
magią bronić. Magia więc wiązała się z całą masą zależności,
prawidłowości, a przede wszystkim zakazów i nakazów.
Czy czarny kot naprawdę przynosi pecha? |
Wyobraźcie sobie, że
żyjecie w świecie bez prądu. Nie macie światła, radia, telewizji i
internetu. Cała wasza rodzina hoduje rośliny i zwierzęta. I cały czas
coś wam grozi - krowom może zabraknąć mleka, kurom może zabraknąć jaj,
na rośliny może spaść nieurodzaj w postaci robactwa, suszy, gradów,
ulew, burz, wylewów rzeki. Także ludziom grożą różne choroby, a nawet
śmierć. Nic dziwnego, że nasi przodkowie byli strasznie podenerwowani. A
teraz wyobraźcie sobie do tego wszystkiego, że w życiu naszych
prapradziadków nagle pojawia się czarownik albo czarownica, którzy mogą
wywołać wszystkie wyżej wymienione nieszczęścia. Oh jej! Jak się przed
nimi obronić?
Na szczęście wierzono, że magia podlega pewnym
zasadom i regułom. Szczególnie ciekawa jest jedna z nich, którą można
sprowadzić do założenia, że „podobne wywołuje podobne”, czyli – mówiąc
innymi słowy – że skutek jest podobny do przyczyny. Z tej zasady wynika,
że można wywołać jakiś skutek, przez naśladowanie go. Brzmi dziwnie i
niezrozumiale? Posłużmy się więc kilkoma przykładami.
Dawniej
wierzono, że kobieta będąc w ciąży może wpłynąć na wygląd, zdrowie i
zachowanie swojego przyszłego dziecka, poprzez swoje odpowiednie zachowanie i
czynności. Często stosowano w tym celu właśnie zasadę podobieństwa. Na
przykład:
Suche pęczki lnu - prawda, że są bardzo jasne? |
1.
podczas swojego wesela i oczepin, panna młoda często patrzyła w czarny od sadzy
strop chaty. Po co? Żeby w przyszłości jej dzieci miały równie czarne
włosy i oczy. A co, jeśli chciała, żeby jej dzieci miały jasne oczy i
włosy? Wtedy wpatrywała się intensywnie w pęczki lnu lub lnianą przędzę.
2.
kiedy kobieta była już w ciąży, absolutnie nie wolno jej było patrzeć
na brzydkie i nieprzyjemne rzeczy, żeby dziecko się do nich nie
upodobniło. Dlatego ciężarne kobiety otaczały się ładnymi przedmiotami,
zwierzętami i ludźmi.
3. zapatrzenie się w ogień przez przyszłą
mamę mogło spowodować, że dziecko będzie miało czerwone plamy na ciele
(jak od oparzenia), a wystraszenie się myszy lub szczura – że dziecko
będzie miało myszkę na ciele (czyli mechate znamię).
Króliki są urocze, ale mało która mama by chciała żeby jej dziecko miało podobnie rozciętą wargę... |
4.
kobiecie w ciąży kategorycznie zakazywano przechodzenia nad ostrymi
przedmiotami, takimi jak nóż, siekiera czy lemiesza od pługa. Nie wolno
jej również było rąbać drewna na progu domu. Dlaczego? Żeby dziecko nie
urodziło się z zajęczą wargą! (Lepiej też było, żeby nie patrzyła na
króliki i zające, tak na wszelki wypadek).
5. natomiast żeby dziecko nie miało zeza, kobieta nie powinna patrzeć przez dziurkę od klucza.
Takich zakazów i nakazów było dużo więcej. Tutaj wymieniliśmy tylko kilka przesądów związanych z ciążą. Jeśli chcecie poznać inne dawne zwyczaje „magiczne”, związane np. ze zdrowiem, z miłością albo z zaklinaniem urodzaju, powinien koniecznie odwiedzić naszą wystawę „Pomiędzy magią a religią”, którą można będzie oglądać do końca marca 2021 roku.
Informacje o wystawie TUTAJ |
Zdjęcia: baza grafik google
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz