środa, 10 września 2014

Ja słyszę, ty słyszysz...

Pierwsze zajęcia przyrodniczo - muzycznej grupy warsztatowej prowadzone w ramach projektu MUZeum MUZycznie dotyczyły dźwięku i sposobu jego odbioru przez nasz mózg. No właśnie.... bo że słyszymy dźwięki wysokie, niskie, przyjemne i nieprzyjemne, rozróżniamy ich wysokość, barwę, kojarzymy z przedmiotami, osobami ..... to każdy przedszkolak wie, ale dlaczego słyszymy, co pozwala nam na takie rozróżnienia, jak dociera do nas dźwięk, którego przecież nie widać.... to już wyższa szkoła jazdy i wymaga od nas kilku eksperymentów.


A że wiedzę najlepiej zdobywa się bawiąc, skorzystaliśmy z zabawek edukacyjnych Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego i Projektowni Edukacyjnej.
Podświetlane modele pokazały nam nie tylko zewnętrzną - widoczną część naszego ucha, która łowi dźwięki z otaczającego nas świata, ale również wewnętrzne błony bębenkowe, młoteczki, kowadełka, ślimaki, za pośrednictwem których do naszego mózgu dochodzą odgłosy rzeczywistości. Trudne? Nie, jeśli ich pracę porówna się do głuchego telefonu: maluchy przekazały sobie tą metodą słowo "słyszę" i porównaliśmy zabawę właśnie do sposobu przekazywania dźwięku przez poszczególne części ucha.  Słowo zostało przekazane, ale czym właściwie jest ten dźwięk i co przekazujemy?!

Na to pytanie pomógł nam odpowiedzieć kamerton i nasz własnoręcznie wykonany instrument muzyczny: rurowo-rękawiczkowe dudy. Dźwięk jest falą - stwierdziliśmy to obserwując drgającą membranę instrumentu dętego - falą, której nie widać, póki nie natrafi na przeszkodę. Może się ona
rozprzestrzeniać w powietrzy, ale nie jest w stanie przemieszczać się w próżni - w kosmosie dźwięki nie są słyszalne. Przewodzić ją może ciało stałe - my wykorzystaliśmy do naszych eksperymentów dwa kubeczki po kawie połączone sznurkiem.

A oto testy sprawdzające, po co mamy parę uszu :) Dzieci z zamkniętymi oczami próbowały najpierw odgadnąć źródło pochodzenia dźwięku, następnie pojedynczo siadały do urządzenia będącego zakrzywiona rurka. Każda z końcówek rury została doprowadzona do jednego ucha. Uderzając z prawej lub lewej strony rurki dzieci bez problemu odgadywały stronę, z której dochodzi dźwięk.



Największych odkryć dokonaliśmy dzięki muzycznemu stolikowi: to tu rozróżnialiśmy wysokość dźwięku, układaliśmy z klocków gamy,po czym każdy dźwięk zmienialiśmy magicznym klockiem w rozedrgane wibracje pokazujące nam różne barwy i odcienie granych melodii. Z naszych klockowych kompozycji powstawały utwory i to one wywołały uśmiechy na twarzach dzieci.





W zajęciach wykorzystaliśmy również oscyloskop pokazujący nam wykres poszczególnych dźwięków: melodie i krzyki pokazane w formie graficznej wywołały euforie na sali, tym bardziej, że oglądaliśmy je na dużym ekranie. Krótko mówiąc: zabawa była przednia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz