Ostatnio Muzeum Górnośląskie nawiedzili Indianie! Tak, tak, dokładnie. Przebyli daleką drogę, przypłynęli z Ameryki i… nie wiedzieli, co to cheeseburger!
Wiedzieli za to wiele innych, ważnych rzeczy, na przykład: jak zrobić imponujący pióropusz, jak polować na bizony, jak przeprawić się przez rzekę w zrobionym własnoręcznie canoe, jak pomalować twarz w przerażające barwy wojenne i… jak robić wspaniałe naszyjniki o symbolicznych znaczeniach!
Właśnie tej ostatniej sztuki uczyli nas podczas sobotnich warsztatów. Najważniejszym wyborem, którego trzeba było dokonać już na samym początku był symbol, który chcemy umieścić w centrum swojego naszyjnika. Sprawa była naprawdę poważna, ponieważ każdy symbol ma inne znaczenie, a samych symboli jest całe mnóstwo. I jak w takiej sytuacji dokonać wyboru? Czy zdecydować się na wieczne życie, czy na szczęście? Czy lepsza jest ochrona, a może jednak pokój? Symbol, który wybierzemy będzie miał prawdopodobnie wpływ na resztę naszego życia, dlatego decyzję trzeba było dokładnie przemyśleć i dobrze przekalkulować.
No, bo jeśli mądrość już mamy, ale słabo idzie nam na wf-ie, to sprawa jest prosta – wybieramy siłę! A jeśli mamy silne zdolności przywódcze, to nie zastanawiamy się długo i wybieramy symbol wodza. Teraz już nikt nam nie podskoczy!
Jeśli dla kogoś presja wyboru była zbyt silna, zawsze można było umieścić na swoim naszyjniku trop niedźwiedzia, co jest po prostu dobrym znakiem i nie powinno sprowadzić na nas żadnych kłopotów. Jeśli wybraliśmy już symbol, połowa drogi za nami. Teraz należy jedynie zaprojektować jedyny w swoim rodzaju indiański naszyjnik mając do dyspozycji: kolorowy papier, nożyczki, klej, pióra i piórka, słomki oraz pestki dyni. Ilość możliwości: niezliczona, zabawa: przednia! A wszystko w ściśle indiańskiej atmosferze.
Ale to jeszcze nie koniec atrakcji, które przygotowali dla nas Indianie! Gdy naszyjniki były gotowe, na młodych czerwonoskórych czekały pióropusze i sceneria przygotowania specjalnie po to, żeby utrwalić chwilę, w której wszyscy przeobraziliśmy się w Indian. W końcu Indianinem nie zostaje się na co dzień, dlatego moment, w którym stajemy się niczym rdzenni mieszkańcy Ameryki, musi zostać udokumentowany!
Jeśli ktoś zaspał i przegapił wizytę naszych gości z Ameryki, mamy dobrą wiadomość! Indianie odwiedzą nas ponownie w lipcu...
No, w połowie lipca, dokładniej w drugiej połowie lipca, a właściwie to pod koniec lipca, mówiąc ściślej 27 lipca. Wszystkich chętnych już dzisiaj zapraszamy na ponowne spotkanie z naszymi znajomymi z dalekiej Ameryki. Tomahawki w dłoń i widzimy się w świetlicy Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz