Pomni legendy o matce i córce zagubionych w miechowickim lesie, zmobilizowaliśmy naszych sobotnich warsztatowiczów do stworzenia własnej, niepowtarzalnej mapy Bytomia, żeby w przyszłości nie musieli angażować biednego Świetlika w swoje ewentualne błądzenie.
Każdy dostał wycięte w bristolu centrum naszego pięknego miasta. Zadanie polegało na wybraniu sobie kilku najciekawszych punktów, umieszczenie ich na mapie zgodnie z rzeczywistym stanem (trzeba przyznać, że niektórzy wybrali stworzenie alternatywnej wizji przestrzeni miejskiej, co miało bardzo interesujące efekty) oraz pokolorowanie, obramowanie, ozdobienie kwiatkami, doklejenie drzewek, dorysowanie szybów, psów, kotków i serduszek. Jednym słowem chodziło o nadanie mapie niepowtarzalnego, indywidualnego charakteru.
Praca wymagała pełnego skupienia i zaangażowania. Rodzice dzielnie pomagali naszym młodym kartografom, zarówno czynnie, jak i udzielając im niezbędnego wsparcia duchowego. Wyklejano, wycinano, malowano, kolorowano, umieszczano na mapie trasy spacerowe oraz dodawano własne opisy z gatunku porządkujących i określających przestrzeń życiową: "tu pracuje moja mama", "tu mieszkam", "tu wyprowadzam psa", "tu lądowało UFO w latach 60" (no dobra, tego ostatniego nie było:))
W każdym razie, w wyniku naszych sobotnich zmagań powstały niezwykłe mapy, pełne kolorów, śladów stóp i przede wszystkim kartograficznie bez zarzutu!
Teraz nasz kochany Świetlik nie musi się już o nic martwić, ma z głowy przynajmniej kilku potencjalnych Zagubionych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz