Załóżmy jednak, że wycelowało się dobrze i urodziliśmy się w rodzinie królewskiej. To jednak nie koniec komplikacji. Przyjście na świat w takiej rodzinie sprawia, że przez całe życie będziemy musieli się mniej lub bardziej wygłupiać przestrzegając etykiet, ubierając się w wyszukane stroje (czasem też wkładając na głowę ogromne, dziwaczne peruki), polując, utrzymując dobre stosunki z innymi królewiętami, przemawiając do ludu i uważając na mogące zawiązać się na dworze spiski. W dodatku nie wiadomo, czy nasze wysiłki zostaną odpowiednio nagrodzone, bo jeśli na przykład mamy starszego brata, to najpewniej on zostanie królem, a nie my. Ciężki żywot.
Trochę łatwiej mają kandydatki na królową, ponieważ w przypadku królowych znika warunek urodzenia się w rodzinie królewskiej. Szlachecka w zupełności wystarczy, a tych jest znacznie więcej, co rozszerza możliwości. Problem leży jednak gdzie indziej. Trzeba wpaść w oko królewiczowi, który jest następny w kolejce do tronu, zyskać akceptację jego rodziców, wyjść za niego za mąż i doczekać się momentu, w którym obejmie on tron. Ufff...
W Polsce XXI wieku, żadna z przytoczonych powyżej porad się nie sprawdzi, choćby z tego prostego powodu, że rodziny królewskie już od jakiegoś czasu u nas nie funkcjonują. W Polsce, a przynajmniej w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu zostaje się królem (i królową) w zupełnie inny sposób. Warunkiem jest zrobienie sobie własnej, wspaniałej, niepowtarzalnej KORONY!
Jakie to proste!
Zdajemy sobie sprawę, że dawni królowie zapewne oburzyliby się na wieść, że mają sobie sami zaprojektować i wykonać koronę. Być może kilku zaniemówiłoby ze zgrozy. Obraziliby się na śmierć i odmówili dalszego królowania. My jednak nie jesteśmy tacy delikatni! Z projektowania i tworzenia czerpiemy ogromną radość, a jeśli jeszcze w rezultacie możemy zostać królem...
Wchodzimy w to!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz