poniedziałek, 20 października 2014

Śpiew ptaków czyli MUZeum MUZycznie

 Powiedzmy sobie szczerze: nie lubimy nudy, klasycznych rozwiązań, prostych dróg i spokojnego życia. I choćby nie wiem jak nęciło nas słodkie nieróbstwo (o tak, kawa w dobrym towarzystwie okraszona rozmową intelektualną i niezobowiązującą zarazem cudowna jest) to i tak zawsze wpakujemy się w rozbudowany projekt, który z racji naszych zapędów twórczych na wszelki wypadek jeszcze rozbudujemy dodatkowo.

Chcieliśmy stworzyć warsztaty muzyczno - przyrodnicze, rzecz jasna innowacyjne, w których połączymy wiedzę z dwóch dziedzin. Pomysł ambitny, zaiste, bo kulturalni muzycy pracujący z animatorami kultury (którzy choć o kulturze mówią, ale kulturalnie upaćkać się farbami nie boją), wbrew pozorom podobni do siebie nie są. Cóż dopiero, gdy do tejże mieszanki kulturowej dołączą ci, którzy na przyrodzie znają się najlepiej: konflikt kultura kontra natura gwarantowany.




A że spokojnymi duchami nie jesteśmy i ambicja twórcza nas zżera, dołączyliśmy do planowanych warsztatów dodatkowe 3 spotkania wstępne, które pozwoliły nam pięknie rozwinąć skrzydła i młodych ludzi z pełnym tematem zapoznać. No i jeszcze jeden szczegół: zamiast jednej grupy... zaprosiliśmy dwie: program bowiem na małych (przedszkolacy) i dużych (IV klasa) przetestować należało.


Po warsztatach wyjaśniających, czym dla ludzi jest dźwięk (o tym pisaliśmy we wrześniowym poście) przyszła pora na uwalnianie wyobraźni. Posłużyła nam do tego muzyka i ... ptasie śpiewy. Z zamkniętymi oczami wyobrażaliśmy sobie różne sceny i zapisywaliśmy je w formie obrazu malowanego piaskiem na podświetlanym stole. Powstawały ptasie podobizny, drzewa gubiące liście. Czasem obraz zmieniał się w kwitnącą łąkę, rosnące do słońca rośliny lub świat skąpany w deszczu. Wszystko zależało od nastroju, dźwięków, które do nas dochodziły. 

Kolejne etapy powstawania obrazków fotografowaliśmy za pomocą kamery umieszczonej nad stołem, a naszym warsztatowiczom pokazywaliśmy, jak z takich obrazków, szybko po sobie pokazywanych, może powstać ruchoma scenka.
Sfotografowane dzieła montujemy obecnie w całość - powstaną nam w ten sposób wideoklipy do muzyki. Premiera już w grudniu tego roku na Wielkim Finale.


Następnym etapie oswajaliśmy przestrzeń wystawy: wkroczyliśmy w świat wystawy przyrodniczej w celu zapoznania się z jej mieszkańcami. Drapieżnicy i roślinożercy, wielcy i mali, futrzaści i pierzaści mieszkańcy łąk i lasów, byli przez nas podglądani bezkarnie - a to z tej przyczyny, iż naszym przyrodnikom udało się ten piekny świat zbudować z suchych lisci, futer i piór w taki sposów, że do złudzenia przypomina naturalny, choć to tylko malowane dermpoplasty....

 Zabawa w tropicieli okazała się najlepsza metoda poznawczą.
Bo o czym nam mogą powiedzieć długie nogi czapli lub zagięty dziób kormorana? Łatwo odczytać zwyczaje zwierząt bacznie się im przyglądając. A że wiedza przyrodnicza zdobywana miała być muzycznie, prowadzący wyśpiewali nam wszystkie zwyczaje drapieżników... Śpiewali również sami uczestnicy zajęć, a efekt naszej pracy uwieczniła kamera.

Zimorodki, sowy, sikory, mewy, bąki, słowik podróżniczek, kaczki, czaple, kormorany, rybitwy... to tylko niektóre z wytropionych ptaków. Wśród przyłapanych w naturze zwierząt były również ssaki: wydry, lisy, dziki, zające, borsuki, bobry. Co najważniejsze dowiedzieliśmy się, że każde z tych zwierząt jest częścią ekosystemu leśnego - każde z nich jest potrzebne i ważne dla środowiska. Bez drapieżników las nie mógłby się rozwijać tak dobrze - to oni regulują ilość zwierząt roślinożernych w lesie. Poznaliśmy również najgroźniejszego drapieżnika - człowieka. Ta informacja trochę nas zaskoczyła, ale w końcu musieliśmy przyznać, że kurczaczek na obiad smaczny jest, tylko nasze zwyczaje łowcze uległy pewnym zmianom: dziś najczęściej polujemy.... w supermarketach!
Wyposażeni w taką wiedzę, możemy czekać na finał naszej przygody: koncert muzyczno - przyrodniczy. Ale o tym, to już w następnym poście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz