Co mają wspólnego trybiki zegara, butelka, DIY i ekosystem przyrodniczy?
Poniższy wpis będzie nieco inny od tych, które powstały do tej pory. Nie przybliżymy Wam bowiem jednego zwierzaka i nie będziemy odkrywać sekretów jego życia. Dziś skupimy się na czymś innym, ale nie mniej ciekawym – na całym ekosystemie.
Poniższy wpis będzie nieco inny od tych, które powstały do tej pory. Nie przybliżymy Wam bowiem jednego zwierzaka i nie będziemy odkrywać sekretów jego życia. Dziś skupimy się na czymś innym, ale nie mniej ciekawym – na całym ekosystemie.
Graficzny przykład dzikiego lasu naturalnego... |
Czym jest ekosystem? W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że jest to żywa, ciągle zmieniająca się sieć łącząca ze sobą różne organizmy żyjące w jakimś miejscu. Na przykład ocean to inne miejsce z innymi zwierzętami, które wchodzą między sobą w inne relacje niż chociażby pustynia, łąka albo las. Co ważne, ekosystem nie jest czymś stałym, ciągle się zmienia i przekształca. Jak to możliwe? Pamiętacie naszą opowieść o migrujących zwierzętach i roślinach? Wystarczy, że w jakimś miejscu pojawi się nowe stworzenie. To wymaga od „rdzennych mieszkańców” swojego rodzaju ustosunkowania się do przybysza i wytworzenia nowych relacji – czy mam go zjeść? Albo czy on zje mnie? A może zje coś, co ja zjadam? Czy może zajmie mój dom? Możliwości jest bardzo dużo.
Ludzie obserwując takie zmiany często wychodzą z założenia, że dzieje się coś bardzo złego i koniecznie trzeba naturze pomóc. Nic bardziej mylnego! Oczywiście, może się na przykład zdarzyć, że do lasu wprowadzą się bobry i tworząc tamę na małej rzece spowodują zalanie dużego terenu, przez co część zwierząt będzie musiała się przeprowadzić. Ale nie oznacza to końca ekosystemu, tylko jego zmianę. Znany nam wcześniej las zniknął, owszem, ale pojawia się nowe środowisko, w którym zamieszkają nowe zwierzęta i rośliny. Nic złego się nie stało, ponieważ jest to naturalne. Tymczasem mamy jako ludzie tendencję do prób zmieniania wszystkiego po swojemu. Tworzymy lasy hodowlane, w których dominują drzewa jednego gatunku, wszystkie w tym samym wieku. Próbujemy usuwać z przyrody drapieżniki, albo wprowadzać nowe gatunki, ponieważ wydaje nam się, że wiemy co robimy i że będzie to dla przyrody lepsze.
Ludzie obserwując takie zmiany często wychodzą z założenia, że dzieje się coś bardzo złego i koniecznie trzeba naturze pomóc. Nic bardziej mylnego! Oczywiście, może się na przykład zdarzyć, że do lasu wprowadzą się bobry i tworząc tamę na małej rzece spowodują zalanie dużego terenu, przez co część zwierząt będzie musiała się przeprowadzić. Ale nie oznacza to końca ekosystemu, tylko jego zmianę. Znany nam wcześniej las zniknął, owszem, ale pojawia się nowe środowisko, w którym zamieszkają nowe zwierzęta i rośliny. Nic złego się nie stało, ponieważ jest to naturalne. Tymczasem mamy jako ludzie tendencję do prób zmieniania wszystkiego po swojemu. Tworzymy lasy hodowlane, w których dominują drzewa jednego gatunku, wszystkie w tym samym wieku. Próbujemy usuwać z przyrody drapieżniki, albo wprowadzać nowe gatunki, ponieważ wydaje nam się, że wiemy co robimy i że będzie to dla przyrody lepsze.
... i lasu stworzonego przez ludzi. |
Wyobraźcie sobie zegar. W środku są kółka i trybiki, wszystko się o siebie zazębia i razem się kręci. Zegar działa. A co jeśli wykręcimy jedną śrubkę? ...może nic się nie stanie. Może co najwyżej jeden trybik zacznie się kręcić wolniej, a wraz z nim trzy kolejne? Może zegar przez to zwolni, a może nie. A co jeśli wyjmiemy jeden trybik, nawet najmniejszy? A co jeśli wyjmiemy dwa lub trzy? Czy zegar dalej będzie pracował tak sprawnie jak kiedyś? Ile trybików trzeba usunąć, by zegar się zepsuł i przestał pracować?
Z przyrodą i ekosystemami jest dokładnie tak samo.
Teraz zmienimy odrobinę wątek i porozmawiamy o czymś, co nazywane jest potocznie „lasem w słoiku”. Cóż to takiego? Wyobraźcie sobie rośliny w szczelnie zamkniętym szklanym naczyniu, które żyją bez Waszej ingerencji. Nie trzeba ich przycinać, pielęgnować ani podlewać. Same dają sobie radę, zupełnie jak w naturze. Brzmi jak bajka?
Pierwszy ogród w butelce został ponoć stworzony przez Davida Latimera, który w 1960 roku zasadził trzykrotkę w ogromnej szklanej butli. Pozornie nic w tym zaskakującego. Jednak Latimer ostatni raz podlał swoje rośliny w 1972 roku! To oznacza, że od prawie 50 lat są one samowystarczalne i nie potrzebują pomocy człowieka, by przetrwać w nietypowym, zamkniętym, szklanym środowisku.
Z przyrodą i ekosystemami jest dokładnie tak samo.
Teraz zmienimy odrobinę wątek i porozmawiamy o czymś, co nazywane jest potocznie „lasem w słoiku”. Cóż to takiego? Wyobraźcie sobie rośliny w szczelnie zamkniętym szklanym naczyniu, które żyją bez Waszej ingerencji. Nie trzeba ich przycinać, pielęgnować ani podlewać. Same dają sobie radę, zupełnie jak w naturze. Brzmi jak bajka?
Pierwszy ogród w butelce został ponoć stworzony przez Davida Latimera, który w 1960 roku zasadził trzykrotkę w ogromnej szklanej butli. Pozornie nic w tym zaskakującego. Jednak Latimer ostatni raz podlał swoje rośliny w 1972 roku! To oznacza, że od prawie 50 lat są one samowystarczalne i nie potrzebują pomocy człowieka, by przetrwać w nietypowym, zamkniętym, szklanym środowisku.
Pan Latimer ze swoim butelkowym ogrodem. |
Jak to możliwe? Wszystko krąży w obiegu zamkniętym – poziom wilgotności jest stały, bo woda nie paruje na zewnątrz naczynia, a rośliny, które umierają, użyźniają glebę dla kolejnych pokoleń roślin. Ponieważ przez szkło przechodzi światło słoneczne, możliwa jest fotosynteza. Tlen wytwarzany przez rośliny pochłaniają żyjące w glebie bakterie, które wytwarzają dwutlenek węgla. Jak to się więc dzieje, że rośliny nie rozrosną się na tyle, by rozsadzić butelkę od środka? Otóż wiedzą, ile miejsca posiadają i się do niego dostosowują. I tak to się kręci, jak w zegarku!
Przekrój lasu w butelce. Warto zwrócić uwagę na warstwy. |
„Lasy w słoikach” są ostatnio niezwykle modne. Może je kupić przez internet lub w sklepach ogrodniczych, a nawet zrobić samemu (instrukcje bez problemu znajdziecie w internecie). Zanim jednak zrobicie zakupy, przyjrzyjcie się dobrze i zastanówcie, czy rzeczywiście kupujecie prawdziwy „las w słoiku” czy tylko ładną podróbkę. Oto kilka porad z naszej strony, które pomogą Wam uniknąć pomyłki.
Przede wszystkim żeby „ogród w butelce” był samowystarczalny, musi być szczelnie zamknięty. Jeśli Wasze wazony mają otwory lub nie są zakorkowane, cała wilgoć wyparuje i rośliny ostatecznie zwiędną lub uschną, jeśli nie będziecie ich podlewać.
Równocześnie, nadmiar wody też nie jest dobrym rozwiązaniem, bo rośliny zgniją lub zapleśnieją w zamknięciu. Dlatego zwłaszcza w przypadku własnoręcznie robionych „lasów”, warto usunąć nadmiar wody przed ostatecznym zamknięciem naczynia.
Żeby rośliny nie zgniły, w słoiku koniecznie musi się znaleźć warstwa węgla aktywnego – jego obecność poprawia filtrowanie krążącej w obiegu wody, tak samo, jak to się dzieje w przyrodzie. Zwróćcie również uwagę na gatunki wybranych przez Was roślin. Lubiące wilgoć paprocie i nieprzepadające za nadmiarem wody sukulenty raczej nie nadają się do posadzenia w tym samym słoiku.
Pamiętajcie, że wszelkie ozdóbki w rodzaju suchej gałązki, szyszki, czy miniaturowej drewnianej ławeczki są oczywiście miłym akcentem, ale w prawdziwym „słoikowym lesie” długo nie przetrwają. Warunki panujące w butelce prędzej czy później zmienią je w próchno, które użyźni rosnące w słoiku rośliny.
Jeśli jednak dobrze wszystko wykonacie będziecie mogli cieszyć się swoim szklanym ogródkiem przez lata, a nawet dziesięciolecia. „Las” stworzony przez pracowników naszego Działu Edukacji ma już dwa lata i widać, że czuje się świetnie! Uczy również, że przyroda da sobie radę w najdziwniejszych warunkach i że człowiek nie jest jej niezbędnie potrzebny do przeżycia.
Zdjęcie Latimera i przekrój słoika: baza grafik Google
Las gospodarczy i las naturalny: Fot. Witalis Szołtys
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz