Cóż… tu nie
USA tylko Polska, a w dodatku Śląsk, więc koniec świata nie jest problemem,
który dotyka nas tak często jak Stany Zjednoczone. Dlatego też nasze tematy są
bardziej prozaiczne i dotyczą na przykład śląskiej tożsamości lub
przedsiębiorców, których pasją było kolekcjonowanie sztuki. Mamy też ten
komfort, że nie musimy konstruować mównicy, ani ubierać się w tekturowe poncho
z napisem „the end is near”. My pracujemy w Muzeum Górnośląskim, w którym
każdy, kogo coś ciśnie i uwiera, ma możliwość wypowiedzenia się na ten temat w
ludzkich i godnych warunkach naszej muzealnej świetlicy.
Korzystając
z tej możliwości będziemy się wykładać przynajmniej dwa razy w miesiącu i cały
zainteresowany naród na to nasze wykładanie zapraszamy. Zaczniemy od łosprowiania
o śląskiej pamięci, z którą wcale nie jest się łatwo uporać, rzekłabym nawet,
że jest to zadanie karkołomne i z wszech miar niebezpieczne. Muszę jednak
podjąć próbę wypowiedzi, ponieważ zagadnienie to napadło na mnie, przydusiło do
ściany i wymogło obietnicę, że nie pozwolę Ślązakom na niezastanawianie się nad
własną śląskością. Dlatego też zapraszam 17
października o godzinie 16.30 na wykład: „Zacząć łosprowiać… Kaj i jak? –
słów kilka o pamięci kształtującej „ja”. „Kaj” to już wiem, bo będziemy
się wykładać w świetlicy muzealnej, ale z „jak” ciągle mam problem, ponieważ śląska
pamięć i tożsamość to kwestie delikatne i ulotne, czasem rozumiane jedynie
intuicyjnie przez tych, którzy czują Śląsk. Bardzo chcielibyśmy, my –
wykładający, żeby naród, który przybędzie na wykład podzielił się z nami swoją
pamięcią, być może razem, uda nam się odpowiedzieć na pytanie: „jak?”.
24 października natomiast, wykładać będzie się nasza wspaniała
koleżanka z Działu Sztuki – Agnieszka Bartków, znana już narodowi, na przykład
z zeszłorocznych wykładów. W tym roku wykłady o sztuce związane są z życiem
artystycznym w Polsce i poza jej granicami, a dokładniej z historiami ludzi,
którym brzydko zazdrościmy, ponieważ z powodzeniem kolekcjonowali dzieła sztuki
(nie to co my, którzy co miesiąc odkładamy 1/3 pensji, żeby na 98 urodziny
kupić sobie wreszcie tego Dalego:)) i stworzyli kolekcje, o których warto
posłuchać. W październiku opowieść
dotyczyć będzie Alberta C. Barnesa, który doszedł do fortuny wprowadzając na
rynek lek o nazwie Argyrol, a fortunę tą zużytkował w najlepszy z możliwych sposobów,
czyli na zakup dzieł artystów tworzących na przełomie XIX i XX wieku. My także
zastanawiamy się, czy zamiast pisać na blogu, nie powinniśmy zainwestować w
jakieś laboratorium chemiczne, wymyślić lek na czkawkę i do końca życia pławić
się w sztuce. Ech… póki co wybieramy się na wykład, żeby posłuchać, jak należy
się do tego wszystkiego zabrać i Was również do tego zachęcamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz