piątek, 12 października 2012

Będziemy się wykładać…

W życiu już tak bywa czasami, że jeżeli jakiś temat rzuci nam się na mózg i zbyt długo go uciska, to w efekcie pojawia się w nieodparta potrzeba wysłowienia tego „mózgouciskacza”. W momentach ucisku (i prawdopodobnie związanego z nim braku dopływu krwi do mózgu), człowiekowi przychodzą do głowy różne dziwne pomysły typu: podzielę się zagadnieniem z narodem, być może naród zrozumie i również będzie zainteresowany tematem. Potem już wszystko dzieje się bardzo szybko, człowiek ląduje na środku ulicy i z wysokości zmontowanej naprędce mównicy wyrzuca z siebie to, co go boli. Takie samozwańcze wystąpienia publiczne najczęściej (niewiedzieć czemu) mają miejsce w USA, a głównym poruszanym podczas nich zagadnieniem jest  koniec świata i kwestia, że trzeba się do tego końca niezwłocznie przygotować.

Cóż… tu nie USA tylko Polska, a w dodatku Śląsk, więc koniec świata nie jest problemem, który dotyka nas tak często jak Stany Zjednoczone. Dlatego też nasze tematy są bardziej prozaiczne i dotyczą na przykład śląskiej tożsamości lub przedsiębiorców, których pasją było kolekcjonowanie sztuki. Mamy też ten komfort, że nie musimy konstruować mównicy, ani ubierać się w tekturowe poncho z napisem „the end is near”. My  pracujemy w Muzeum Górnośląskim, w którym każdy, kogo coś ciśnie i uwiera, ma możliwość wypowiedzenia się na ten temat w ludzkich i godnych warunkach naszej muzealnej świetlicy.
Korzystając z tej możliwości będziemy się wykładać przynajmniej dwa razy w miesiącu i cały zainteresowany naród na to nasze wykładanie zapraszamy. Zaczniemy od łosprowiania o śląskiej pamięci, z którą wcale nie jest się łatwo uporać, rzekłabym nawet, że jest to zadanie karkołomne i z wszech miar niebezpieczne. Muszę jednak podjąć próbę wypowiedzi, ponieważ zagadnienie to napadło na mnie, przydusiło do ściany i wymogło obietnicę, że nie pozwolę Ślązakom na niezastanawianie się nad własną śląskością. Dlatego też zapraszam 17 października o godzinie 16.30 na wykład: „Zacząć łosprowiać… Kaj i jak? – słów kilka o pamięci kształtującej „ja”. „Kaj” to już wiem, bo będziemy się wykładać w świetlicy muzealnej, ale z „jak” ciągle mam problem, ponieważ śląska pamięć i tożsamość to kwestie delikatne i ulotne, czasem rozumiane jedynie intuicyjnie przez tych, którzy czują Śląsk. Bardzo chcielibyśmy, my – wykładający, żeby naród, który przybędzie na wykład podzielił się z nami swoją pamięcią, być może razem, uda nam się odpowiedzieć na pytanie: „jak?”.

24 października  natomiast, wykładać będzie się nasza wspaniała koleżanka z Działu Sztuki – Agnieszka Bartków, znana już narodowi, na przykład z zeszłorocznych wykładów. W tym roku wykłady o sztuce związane są z życiem artystycznym w Polsce i poza jej granicami, a dokładniej z historiami ludzi, którym brzydko zazdrościmy, ponieważ z powodzeniem kolekcjonowali dzieła sztuki (nie to co my, którzy co miesiąc odkładamy 1/3 pensji, żeby na 98 urodziny kupić sobie wreszcie tego Dalego:)) i stworzyli kolekcje, o których warto posłuchać.  W październiku opowieść dotyczyć będzie Alberta C. Barnesa, który doszedł do fortuny wprowadzając na rynek lek o nazwie Argyrol, a fortunę tą zużytkował w najlepszy z możliwych sposobów, czyli na zakup dzieł artystów tworzących na przełomie XIX i XX wieku. My także zastanawiamy się, czy zamiast pisać na blogu, nie powinniśmy zainwestować w jakieś laboratorium chemiczne, wymyślić lek na czkawkę i do końca życia pławić się w sztuce. Ech… póki co wybieramy się na wykład, żeby posłuchać, jak należy się do tego wszystkiego zabrać i Was również do tego zachęcamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz