piątek, 26 października 2012

Byłam - zdobyłam:) czyli edukacja w Barcelonie

Jak donieśli moi kochani współpracownicy, ostatni tydzień spędziłam na szkoleniu w Barcelonie - mieście Gaudiego i ....1000 muzeów, podglądając pomysły edukacyjne naszych kolegów z wielkiego miasta. Zwiedziłam wszystkie placówki muzealne: od narodowych po prywatne; poznałam 2 podejścia do edukacji królujące w hiszpańskich instytucjach kultury, a przede wszystkim wykonałam 1000 zdjęć detali mozaiki Gaudiego,  manuskryptów średniowiecznych i kącików edukacyjnych dla dzieci.
Pomysłów, spostrzeżeń mnóstwo - postaram się to wszystko pomału uporządkować.
Na początku trzeba od razu zaznaczyć, ze edukacja w Hiszpanii, jeśli chodzi o szkolnictwo, jest na niższym poziomie niż w Polsce. Zwykło się przyjmować, że poziom wiedzy przekazywanej na studiach (zresztą dość kosztownych patrząc na opłaty) odpowiada naszej maturze a doktorat studiom magisterskim. Natomiast zdecydowanie większą wagę poświęca się, już od najmłodszych lat, edukacji kulturowej, społecznej i praktycznej. Każda szkoła organizuje dla swoich uczniów tygodnie kulturowe, które przeznaczone są na lekcje w muzeach, zdobywanie wiedzy poza szkołą. Nauczyciele posiadają dodatkowe godziny, w ramach których aktywnie zachęcają dzieci i młodzież do uczestnictwa w  kulturze. Ciekawym przykładem jest chociażby przedmiot Lektura, kiedy wszyscy czytają książki wybrane przez siebie i dyskutują na ich temat z rówieśnikami. Większe jest również zaangażowanie rodzin. Rodzice z dziećmi sami wyszukują terminy zajęć muzealnych nielimitowanych wiekowo, podczas których wraz ze swoimi małymi skarbami zdobywają wiedzę. Na takie zajęcia natknęłam się w Muzeum Archeologicznym: składały się one ze wspólnego zwiedzania wybranych części wystawy i zajęć w auli dydaktycznej (niezbędna okazała się tablica, rzutnik z dodatkowym materiałem i karty pracy).
 Dla tych, którzy chcą zwiedzać  z dzieckiem wystawy indywidualnie przewidziano ścieżki dydaktyczne: można pobrać z informacji kolorowe karty pracy. Krzyżówki gry oparte na tradycyjnym odkrywaniu tajemnic muzeum i rozszyfrowywaniu ukrytego przesłania wzbudzają duże uznanie i zachęcają do wspólnej aktywności. W nagrodę mali odkrywcy dostają przypinki "Łamaczy ENIGMY". Pod tym względem najlepsze okazało się Muzeum Narodowe Sztuki Katalońskiej (MNAC). Tam spotkałam osobne pokoiki z filmami edukacyjnymi, książeczki edukacyjne uczące o sztuce (kąciki dziecięce znajdują się również na samych wystawach, rodzic może spokojnie zwiedzać wystawę, podczas kiedy dziecko  wykonuje ciekawe zadania). Genialne! Dajcie nam chwilę czasu (sponsorzy również mile widziani, wszystkich zainteresowanych zapraszamy na kawę/herbatkę, wejście do Działu Edukacji od ulicy Piłsudskiego, gwarantujemy dobre spożytkowanie nadmiaru gotówki na pomoce dydaktyczne dla dzieci, które będą służyły całemu pokoleniu:)) a niebawem i u nas otrzymacie w kasie karty pracy dla swoich pociech.



Generalnie istnieją w muzeach barcelońskich dwie metody wprowadzania zadań edukacyjnych w przestrzeń wystawienniczą. Pierwsza z nich obecna jest w m.in. w Muzeum Archeologicznym w Barcelonie lub w jednym z moich ulubionych muzeów - Historii Katalonii. Polega na wpisaniu w strukturę samej wystawy zabawek edukacyjnych, interaktywnych, działających na naszą wyobraźnię. Możemy np. przymierzyć replikę zbroi, usiąść na drewnianym koniu (skala 1:1), uruchomić młyn wodny, utrzeć ziarna metodą prehistoryczną czy "zmumifikować" misia. Historia od czasów najdawniejszych do współczesności dociera do nas przez wszystkie zmysły: gra kolorów, dźwięków, muzyka, zapachy, dotyk repliki... Wchodzimy w dawny świat, siadamy w ławkach szkolnych naszych pradziadków i odczuwamy historię totalnie. Podobnych wystaw mamy kilka w Polsce (aczkolwiek u nas w większym stopniu korzystamy z multimediów i liczymy na efekty specjalne). Myślę chociażby o ulubionym muzeum mojej rodziny - podziemiach krakowskich w Sukiennicach. Gorąco polecam wystawę, choć muzealnicy niechętnie się do niej odnoszą - niesłusznie. Potrafię zrozumieć, że budowa wystawy wzbudzała kontrowersje związane z nieuniknionym uszkodzeniem warstw ziemi z materiałem z XVIII i XIX wieku, ale sama ekspozycja angażuje dzieci i dorosłych, przekazuje wiedzę w sposób zabawny, wprowadza w świat średniowiecza i nie rezygnuje przy tym z inteligentnego pokazania eksponatu! Pomysł z teatrzykiem (siedząc na drewnianych balach możemy zobaczyć przedstawienie legendy o Smoku Wawelskim  opowiadane przez  białego kruka, postacie wykonane są z drewna, tak jak ratuszowe koziołki walczące ze sobą w Poznaniu) jest niesamowity: mój osobisty mąż, który bynajmniej muzealnikiem nie jest i wszelką nudę muzealną tępi, bawił się świetnie wraz z naszą latoroślą.
Ale wracając do samej Barcelony.... drugi sposób to stworzenie ciekawych zabaw i gier, które pozwolą nam samodzielnie zdobywać wiedzę podczas zwiedzania. Oferta muzeów barcelońskich sięga jeszcze dalej - miasto finansuje kompletowanie skrzynek naukowych zawierających duplikaty eksponatów i gotowe scenariusze lekcji. Mogą z nich korzystać nauczyciele w swoich macierzystych szkołach. U nas potencjału intelektualnego i pomysłów nie brakuje, ale materiały kosztują.. a z finansowaniem krucho. Liczymy jednak na tych, którzy oswajają się z władza w naszym mieście i pomyślą o bytomskiej edukacji:) Jesteśmy otwarci na propozycje:)

A o barcelońskich mozaikach i manuskryptach?.... Pozwólcie mi chwilę ochłonąć. W każdym razie pokażę jeszcze dużo inspiracji przed najbliższymi zajęciami z mozaiki. A jutro w naszej świetlicy "Dyniowe strachy" z naszym Markiem Rysiem:) Zapraszamy. Jak będzie źle, dajcie znać - wyślemy go za karę na szkolenie do ulubionej Bydgoszczy;) Ostatnio wspominał, że chętnie by pozwiedzał....

1 komentarz:

  1. Bydoszcz miała byc za dobre sprawowanie, a ni eza karę :(

    OdpowiedzUsuń